Cztery samoloty i jeden śmigłowiec prowadzą lotnicze zabiegi ratownicze. Rozpylają środki chemiczne przeciwko larwom borecznika, które w tym roku stanowią orgomne zagrożenie dla drzew sosnowych. Liczbe owadów określa się jako krytyczną i nie notowaną nigdy wcześniej. Opryski prowadzone są na terenie siedmiu nadleśnictw: Bydgoszcz, Cierpiszewo, Gniewkowo, Solec Kujawski i Toruń oraz na terenie Nadleśnictwa Dobrzejewice i Szubin. Łącznie jest to powierzchnia ok. 45 tys. hektarów. Zakaz wchodzenia do lasów ma potrwać co najmniej do połowy przyszłego tygodnia.
Przeczytaj również: W polskich lasach nie ma szatanów, ale za to są grzybki moon
Stosowany dotąd środek chemiczny nie stanowi zagrożenia dla ludzi i działał wybiórczo, tylko na larwy szkodników, oszczędzając owady pożyteczne. Środek dezaktywuje się po 24 godzinach. Grzyby można jeść po umyciu ich wodą. Od czwartku jednak, ze względu na trudną sytuację w lasach, do oprysków używany będzie mocniejszy środek. Dezaktywuje się on dopiero po około siedmiu dniach. Grzyby można spożywać po 2-4 dniach.
W miejsach prowadzenia oprysków, wprowadzono jokresowy zakaz wstępu do lasu. Leśnicy apelują o stosowanie się do niego i nie zbieranie w tych lasach grzybów.
Przeczytaj również: Po kontroli nadzoru nad prywatnymi lasami - zawiadomienia do prokuratury
Czytaj e-wydanie »