Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Aleksandrowie zbierają pieniądze na maseczki dla swojego szpitala. Szpital się cieszy, ale może przyjąć tylko te z atestem

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
pixbay
Mieszkanka Aleksandrowa wyszła z inicjatywą uszycia maseczek dla miejscowego szpitala. Sprawa podzieliła mieszkańców. Jedni popierają społeczne chęci i zbiórkę pieniędzy, pozostali pytają, czy maseczka uchroni personel.

Sprawa jest złożona i co ciekawe, na mnie, wylała się fala hejtu. Do redakcji zadzwonił lekarz, który poinformował, że mieszkańcy Aleksandrowa Kujawskiego będą szyli maseczki dla swojego szpitala. Inicjatywa godna pochwały i bardzo się ucieszyłam. - Właśnie nie! - odpowiedział medyk (nazwisko i imię do wiadomości redakcji). - Jako lekarz nie założę maseczki uszytej przez kogoś. Te do pacjentów z koronawirusem mają specjalne filtry, te nie wiemy, z jakich będą materiałów.
Mieszkanka, która zachęca do wspólnego działania, założyła w internecie zbiórkę pieniędzy na materiał.
Na początku miała go dowozić i odbierać uszyte już maseczki. - Jest zakaz opuszczania domów. Wolontariusze owszem są potrzebni, ale im mniej nas na ulicach, tym szybciej przerwiemy łańcuch zakażeń – dodał.
Ponadto w internecie proszono o nieotwarte środki dezynfekcyjne, których w hurtowniach również jest jak na lekarstwo. Tu również pojawił się problem. - Dezynfekować możemy pomieszczenia i sprzęty tylko specjalistycznymi płynami. Jeżeli ktoś zachorowałby, bo maseczka była zła, a środki nieodpowiednie to będą duże odszkodowania. Nasze szpitale środki mają specjalny skład, inny niż ten do użytku domowego, który mają nasi mieszkańcy – informuje nas lekarz.

Organizatorka akcji Wiktoria Działoszewska napisała: - Zbiórka powstała dziś (w środę, 25.03 dop. red.), ale zanim została zorganizowana, dzwoniłam do sanepidu w sprawie organizacji przedsięwzięcia, ponieważ pierwotnie akcja miała polegać na tym, że mieszkańcy uzyskują materiały zakupione z zebranych pieniędzy i szyją maseczki zgodnie z instrukcjami od firm zajmujących się tego typu sprawami. Jednak ze względu na to, że obawiałam się rozprzestrzeniania koronawirusa, a odzew osób szyjących był bardzo duży, a do tego ktoś musi rozwieźć materiały, ktoś je odebrać i dostarczyć, a to są kolejne osoby, postawiłam pomyśleć o szwalni, która podejmie się szycia. Jeśli chodzi o kontakt ze szpitalem, to wyraził on chęć przyjęcia maseczek, otrzymałam numer i w kolejnych dniach miałam się kontaktować w sprawie dokładnych wymiarów, materiału i ogólnych wytycznych. Maseczki dobrze wykonane, zdezynfekowane są na pewno lepsze niż żadne.

Ostatecznie maseczki ma szyć firma, która wykonała podobne dla radziejowskiej placówki. Akcja znalazła duży odzew i chętnych do pomocy. Mieszkańcy na założoną w internecie zrzutkę wpłacają pieniądze, za które będą uszyte maseczki. Podobnych inicjatyw jest bardzo dużo, jednak wszystkie uzgodnione są z dyrekcją szpitali. Podobnie było ze szwalnią „Joanna” w Lipnie, która zawiesiła własną produkcję, a szwaczki szyją maseczki. Wszelkie działania i zaangażowanie mieszkańców jest godne pochwały.

Zapytaliśmy Mariusza Trojanowskiego, dyrektora szpitala w Aleksandrowie Kujawskim, czy słyszał o akcji. Jak się okazało, to od nas dowiedział się o organizowanej zbiórce i nie krył swojego zaskoczenia.
Już w swoim poście na portalu społecznościowym pani Wiktoria pisała, że akcja organizowana jest na podstawie wytycznych aleksandrowskiego szpitala i sanepidu.
- Zresztą nie przyszło mi do głowy, żeby pytać go o zgodę, bo uznałam, że to oczywiste, że skoro maski są potrzebne i mogą być przyjęte i poddane sterylizacji przed użyciem to akcja jest potrzebna. Dzwoniłam do szpitala, pytałam, czy taka akcja jest potrzebna, przekierowano mnie dalej, do osoby odpowiedzialnej za tego typu sprawy, mam wstępne wytyczne i dostałam numer kontaktowy co do szczegółów. Skoro jest potrzeba, to zorganizowałam akcje. Jestem osobą prywatną, nie mam z tego tytułu żadnych korzyści. Pieniądze ze zbiórki nie zostaną wypłacone, dopóki szpital jasno nie określi standardów, jakie mają spełnić – napisała organizatorka akcji (pisownia oryginalna).
Zdziwiliśmy się, bo jak szpital ma określić standardy, skoro nie wie nic, o prowadzonej zbiórce?

Internauci na dziennikarce wymusili kontakt ze szpitalem i pytanie o zgodę: - Jak jesteś taka oblatana przed wszystkimi, żeby kręcić aferę dziennikarską, to nie rozumiem, czemu się go jeszcze nie zapytałaś, czy nie byłby chętny na ten pomysł? - napisała jedna z internautek (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).

Oczywiście pytaliśmy. W tej sprawie dyrekcja szpitala wydała specjalne oświadczenie na swojej stronie internetowej.
Mariusz Trojanowski pochwala akcje społeczne, ale zaznacza, że maseczek bez atestu używać w szpitalu nie można. Takie, szyte przez firmę z zewnątrz muszą być wysłane do centralnej sterylizatorni, a koszt przewyższa wówczas ich produkcję. Jak zaznaczył dyrektor placówki, to jest szpital i tu nie może być żadnych pomyłek.

Post pani Wiktorii jednak kilka razy ewoluował, podobnie jak cała akcja.
Ostatecznie prowadzona jest zbiórka, na którą można wpłacać pieniądze, za które firma Darpax uszyje maseczki.
Jak dodaje pani Wiktoria, nie jest też gotowa na ataki skierowane w jej osobę. Na szczęście ja, jako dziennikarz, muszę być. Zapewniamy, że post na portalu nie był atakiem w jej kierunku, a jedynie naprowadzenie akcji na właściwe tory. Rozczarowanie byłoby wówczas, gdyby maseczki okazały się niepotrzebne. Sam pomysł i chęci zasługują na wielkie brawa.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska