Na bydgoskim odcinku Brdy pojawiły się dwa okazałe żeremia, czyli zbudowane z pociętych gałęzi domy bobrów. Jedno wychodzi w nurt rzeki z lewego brzegu poniżej mostu Pomorskiego, drugie przylgnęło do wyspy Wisielca (od strony bydgoskiego Kartodromu).
W okolicy - na obu brzegach - widać mnóstwo pociętych drzew. Wszędzie walają się okorowane bobrowymi zębami gałęzie. Tak dzieje się od około 2 lat, ale dopiero teraz pojawiły się żeremia.
Odkryli je bydgoscy kajakarze turyści, którym towarzyszył reporter "Pomorskiej". Niestety samych budowniczych tych przemyślnych konstrukcji nie widać. - Miło mi to słyszeć. To znak, że z natury płochliwe bobry, żerujące zwykle nocą, zaczęły tolerować towarzystwo człowieka. Dolny odcinek Brdy jest przecież szlakiem żeglownym, trenują tu wioślarze i kajakarze - mówi Marek Machnikowski, zastępca regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Bydgoszczy, regionalny konserwator przyrody.
Czytaj: Aleksander Doba: - Na środku Atlantyku stęskniłem się za spływem zimową Brdą
Machnikowski przestrzega przed niszczeniem żeremi, bo podlegają prawnej ochronie i za taki czyn grozi grzywa, a nawet areszt. Postępowanie każdorazowo prowadzi policja.
Dodaje jednak, że na wniosek odpowiedniej instytucji, uzasadniającej konieczność usunięcia żeremi, jest to możliwe. Wniosek może złożyć na przykład instytucja odpowiedzialna za utrzymanie szlaku żeglownego lub ochronę przeciwpowodziową.
- Zbadamy, czy żeremia nie zagrażają żegludze lub nie spowodują zagrożenia powodziowego - deklaruje Bogusław Pinkiewicz, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Czytaj e-wydanie »