W Chojnicach powstanie u nas ośrodek egzaminowania kierowców?

Dopisali goście z Gdańska - był wicewojewoda Mariusz Łuczyk, p.o. dyrektora GDDKiA Karol Markowski i Eugeniusz Manikowski, szef departamentu infrastruktury w Urzędzie Marszałkowskim. Nie zabrakło posła Aleksandra Mrówczyńs-kiego, byli samorządowcy - od starosty, przez burmistrza, aż po radnych. Zameldowali się urzędnicy i przedstawiciele policji. Czyli reprezentacja przyzwoita i kompetentna do podjęcia merytorycznej dyskusji.

Na „tak” jest zdecydowanie starosta Stanisław Skaja, który podkreśla, że Urząd Marszałkowski wpakuje w budowę ośrodka 3 mln zł i trudno się na taki prezent nie skusić.

- My będziemy musieli zrobić wjazd i chodniki - tłumaczył. Bagatelizował ewentualne niedogodności i odpierał argumenty, że w Chojnicach to nikt się dobrze jeździć nie nauczy. - Jak będzie jeździć, to się wprawi - mówił. - Dwa razy puknie i się nauczy...

Jego zastępca Marek Szczepański przypominał, że wszelkie obawy biorą się stąd, że po Chojnicach może się poruszać zwiększona liczba aut. Natychmiast wykorzystał Face-booka do zrobienia błyskawicznej sondy, kto jest za, a kto przeciw. Zgodnie z przewidywaniami, zdania były podzielone, a wcześniejsze próby sondowania opinii publicznej wskazywały na nieznaczną przewagę głosów „za”.

Obawy o zakorkowanie miasta rozwiewał Leszek Zawadzki, jeden z inicjatorów starań (już w 2004 r.) o powstanie ośrodka egzaminowania kierowców w Chojnicach, co w tamtym czasie nie było możliwe ze względu na przepisy. - Tych aut przybędzie niedużo - przekonywał. - A instruktorzy będą unikali korków, żeby czegoś nauczyć. Proszę państwa, najważniejsze jest dokształcanie...Tak z ręką na sercu, kto z państwa ostatnio zaglądał do kodeksu drogowego?

Odpowiedzią było wymowne milczenie i pomruk zdziwienia...Jedyna kobieta za prezydialnym stołem burmistrz Czerska Jolanta Fierek stwierdziła, że popiera wszelkie rozwiązania, które sprawiają, że obywatele mają łatwiej i wygodniej. A także taniej. Dla mieszkańców Czerska tak właśnie będzie, gdy kursanci będą mieli dojechać do Chojnic, a nie do Bydgoszczy czy Piły.

A co na to burmistrz Chojnic, który wcześniej sygnalizował, że „elki” w mieście to dla niego kataklizm? Nie pozbył się rozterek i wątpliwości, podkreślając, że nadal boi się korków, ale jednocześnie podkreślał, że jeśli uda się znacząco poprawić infrastrukturę drogową, to wszystko będzie łatwiejsze.

Na dziś sytuacja jest taka, że powiat jest skłonny przekazać dla ośrodka teren byłej giełdy przy ul. Gdańskiej, a obiekt miałby być gotowy do końca 2018 r. Goście z Gdańska podkreślali, że poza pieniędzmi dla Chojnic jest to także prestiż i miejsca pracy. W kolejce po ośrodek ustawiły się wszak na Pomorzu i inne miasta, a padło na Chojnice...

Sporo mówiono o tym, że najważniejsze jest podniesienie jakości kształcenia i przygotowanie się na to wyzwanie, że ośrodek w mieście będzie.

ZOBACZ KONIECZNIE: Czy zdałbyś egzamin na taksówkarza w Bydgoszczy?

Na sam koniec wszystkich utwierdził w słuszności pomysłu zastępca komendanta policji Tomasz Kąkolewski, który rozwiewał przypuszczenia, że „elki” wprowadzą chaos na ulicach.

- Co najwyżej przyczynią się do spowolnienia ruchu, ale to oznacza, że będzie bezpieczniej - mówił. - Będzie mniej kolizji i wypadków. Czego nam brakuje? Cierpliwości i kultury osobistej. Tego będzie można się nauczyć. Brakuje też lepszej infrastruktury.

Tonacja spotkania była bardzo optymistyczna. Mimo wyrażanych tu i ówdzie wątpliwości mimo wszystko powstanie ośrodka jest oceniane jako pozytyw. I jako wartość dodana dla miasta.