https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Chojniczance Chojnice wszystko zaczyna się od nowa

Tomasz Malinowski
Tomasz Bejuk (atakowany przez zawodnika z nr 14) to bardzo wartościowy nabytek Chojniczanki
Tomasz Bejuk (atakowany przez zawodnika z nr 14) to bardzo wartościowy nabytek Chojniczanki Fot. Piotr Hukało
Premiera nowej drużyny Chojniczanki wypadła na spotkanie Pucharu Polski. Na szczęście! Stworzenie zespołu przez miesiąc jest bowiem niemożliwe. Ale Mariusz Pawlak podąża w dobrym kierunku. I ma wystarczająco czasu na ułożenie puzzli.

Trudno być cudotwórcą

Kibice w Chojnicach są wybredni. Aby zaprosić ich na trybuny stadionu przy ul. Mickiewicza trzeba zaoferować coś atrakcyjnego. Czy produkt o nazwie Chojniczanka wart jest już znaku jakości?
Mariusz Pawlak od kilku tygodni jest nowym opiekunem drugoligowej drużyny. Trzeba mieć dla niego olbrzymi szacunek, że podjął się wyzwania często przekraczającego możliwości bardziej doświadczonych szkoleniowców. Bo zbudowanie nowego zespołu w ciągu miesiąca przypomina raczej coś w rodzaju konnej woltyżerki. W Chojnicach Pawlak chyba zetknął się z czymś podobnym, bo władze klubu zdecydowały się wymienić ponad 80 proc. drużyny.

W środę z Jarotą do meczu rundy przedwstępnej Pucharu Polski gospodarze przystąpili w "nowym garniturze". Z poprzedniej drużyny, której nie udał się atak na I ligę, w podstawowej jedenastce znalazło się tylko trzech piłkarzy: bramkarz Maciej Krakowiak, Robert Bednarek, nowy kapitan zespołu oraz Krystian Pieczara, który w poprzedniej "Chojnie" był najskuteczniejszym. Ponadto na ławce zasiedli bramkarz Rafał Misztal, Dawid Juchacz i Tomek Pestka. Pozostali, to całkiem nowy zaciąg zawodników, przede wszystkim młodych, o nazwiskach niewiele mówiących nawet wnikliwym kibicom futbolu. Mecz środowy, to nie był już jakiś tam sparing, w którym głównie sprawdza się przydatność poszczególnych zawodników czy warianty ustawienia. To była gra o stawkę, po której trener i kibice mogli przekonać się na co stać tę drużynę.

Z przebiegu pierwszej połowy zarówno szkoleniowiec, jak i wierni fani żółto-krwistych mogli wynieść wrażenie, że przyjście na stadion wakacyjną porą nie było najszczęśliwszym pomysłem. Gospodarze zaprezentowali się nie jako drużyna, lecz grupa 10-11 piłkarzy "na wybiegu". Między zawodnikami brakowało chemii, o zgraniu i komunikacji już nie wspominając. Zabrakło także duchowego przywódcy; zawodnika, który miałby pomysł na grę i zaszczepił nim kolegów. Mariusz Pawlak zachowywał jednak stoicki spokój, a pierwsze 45 min skwitował bardzo obrazowo: - Wyglądaliśmy, jak grupa facetów, która przyjechała zdezelowanym PKS-em, wysiadła i chciała rywalowi trochę poprzeszkadzać.
Nic dodać, nic ująć. Jarota przewyższał miejscowych w każdym elemencie rzemiosła. Szczególnie organizacją gry. Wynikało to z faktu, że w zespole niewiele się zmieniło od ligi (odeszli Bartoszak i Pawlak - ten ostatni do Chojnic). Dwa gole były efektem tej wyższości.

Nie zmarnować minuty treningu

Po zmianie stron oglądaliśmy inną Chojniczankę. Grającą zdecydowanie i agresywniej, rozwijającą swoje akcje z większą kreacją. Wiele dały drużynie trafne zmiany. Przesunięcie Kamila Sylwestrzaka na środek obrony dodało formacji przymiotu solidności. Jakość do gry wprowadził Tomasz Bejuk.To piłkarz potrafiący wziąć odpowiedzialność za rozegranie piłki, a subtelnie poruszając się za wysuniętym napastnikiem strzałami sprawić bramkarzom kłopot. Bejuk celną "główką" wlał w serca zespołu nadzieję na korzystny wynik. A że rywal kompletnie opadł z sił, podopieczni Pawlaka wyciągnęli wynik, a w konkursie "11" przełamali Jarotę.

Jest za wcześnie wystawiać piłkarzom, których zobaczyliśmy, szczegółowe cenzurki. Skupiłem się na Bejuku, bo wydaje się być graczem nietuzinkowym i w konfrontacji "o coś" pokazał, że w Chojnicach jest nieprzypadkowo. Zaskakująco słaby był występ Michała Szalka. Może, po prostu, miał gorszy dzień, bo jest obrońcą o dużych możliwościach.

Szkoda, że nie zobaczyliśmy w akcji Pawła Iwanickiego i Tomasza Mikołajczaka, przyszłych liderów zespołu. Oby ich powrót do dyspozycji zakończył się pomyślnie i przed pierwszym ligowym gwizdkiem.

Mariusz Pawlak ma wystarczająco czasu, aby wyeliminować wszystkie słabości. Dlatego nie wolno zmarnować minuty treningu, a w czekających zespół spotkaniach przed startem ligi, grać na przysłowiowego "maxa". O Chojniczance już mówi się, że montuje zespół na awans. Dwie poprzednie próby nie powiodły się. Myślę, że w Chojnicach wszyscy nie chcą już słuchać przypowiastki, że jest tu drużyna z potencjałem, lecz bez sukcesów.

KOLEJNY RYWAL

W kolejnej fazie rozgrywek Chojniczanka zagra w Suwałkach z Wigrami. Rywal "Chojny" pokonał wysoko 6:0 Sokoła Sokółka. Bramki: Adrian Karankiewicz (11), Maciej Kisiel (47), Adam Pomian 2 (57, 90), Patryk Gondek 2 (78, 85. karny) Mecz 25 bm w Suwałkach.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska