Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W gardzieli dzikiej Gardęgi (video)

Tekst i fot. Marek Weckwerth
Wojciech Dziedzic pokonuje naturalny próg wodny. Wcześniej skoczył Janusz Podgórski.
Wojciech Dziedzic pokonuje naturalny próg wodny. Wcześniej skoczył Janusz Podgórski. fot. Marek Weckwerth
Gardęga jest jak kubeł zimnej wody wylany na głowę kajakarza - ot tak, na przebudzenie po zimowym śnie. Przebudzenie to gwałtowne. Kto się nie obudzi, ten legnie pod pierwszym drzewem, które natura rzuci mu pod kajak.

Dziś zatem o turystyce wodnej w wydaniu ekstremalnym - z wiosłem w ręku i kaskiem na głowie. Skoro bowiem w przepastnym kanionie rzeki Gardęgi wzbiera wiosenna fala, czas okazję tę wykorzystać. Raz w roku nadarza się taka gratka, która niewielką rzekę zamienia w pędzącą na łeb na szyję nieujarzmioną wodę.

Przepłynąć siedmiokilometrowy odcinek z Szembruczka do Rogóźna - Zamku to wyczyn nie lada i powód do dumy.

Zawsze z wysoką wodą
Najlepsi kajakarze z Polski północnej pojawiają się tu zawsze z wysoką wodą. Zawsze to znaczy dopiero od ubiegłego roku. Wcześniej nikt nie słyszał o rzece "z pazurem tygrysa" - jak wiele innych była tylko kreską na mapie województwa kujawsko-pomorskiego. Teraz już wiadomo, że ujściowy odcinek Gardęgi jest najszybszy w całej Polsce północnej.

W górskim kajaku
Na wstępie ważna przestroga. Komu przyszłoby do głowy w czeluść Gardęgi rzucić się w zwykłym turystycznym kajaku, niech z owej makówki czym prędzej pomysł sobie wybije!

Ta rzeka błędów nie wybacza! Pod leżące w poprzek nurtu drzewo pchnie ignoranta, sponiewiera, poobija i przemoczonego do szpiku kości porzuci. Wszelkie dłuższe "czółna" zostawmy więc w hangarze, a pod Rogóźno wybierzmy się z kajakami górskimi. Bo też rzeka typowo górski charakter posiada, silny, drapieżny i dziki. Bez fartucha okrywającego kokpit kajaka też nie ma co rzucać jej wyzwania. Fala zaleje delikwenta, podtopi, po głazach polodowcowych niczym po tarce przeciągnie. I po co, skoro można było pomyśleć i z rady doświadczonego reportera "Pomorskiej" (notabene instruktora kajakarstwa) skorzystać?

Przyda się też kask i nieprzemakalna kurtka (dla kajakarzy produkuje się specjalistyczną odzież).

Tylko dla orłów
W szranki z bystrą wodą stają prawdziwe orły - najlepsi bydgoscy kajakarze ekstremalni (grupa kross- kajaki.pl, działająca przy RTW "Bydgostia"): Beata Korsak, Wojtek Dziedzic i - nieskromnie donosząc - niżej podpisany. Pod ich opieką Janusz Podgórski - dotąd mierzący się z morskimi falami (Zatoka Pucka, Alandy, Islandia) i z Wisłą.

Zaczynamy od Szembruczka (7 km do ujścia).

W zaginionym świecie
Gdy za rufą zostaje ostatni most i budynki gospodarstwa z czerwonej cegły, wiedzieć trzeba, że otwiera się brama do innego, jakby zaginionego świata - mrocznego, w wąskie i wysokie niczym wieżowiec brzegi ujętego.

Gardziel Gardęgi robi wrażenie. Toteż ślinę z przejęcia trzeba przełknąć i mocniej ująć wiosło. Jest jednak w wąwozie piękno zaklęte, przy urwistych zakolach przyczajone, strumyczkami ze zboczy spływające i kwieciem wczesnowiosennym podkreślone. Długo można by nad ową naturą się rozwodzić, surową co prawda, ale przez to bardziej majestatyczną.

Za dużo słów, chyba zbyt głośno wypowiedzianych, bo Beata sprowadza mnie na ziemię, a raczej na wodę: - Marek, nie gadaj tyle, tylko wiosłuj i rób zdjęcia, bo zaraz rzeka nam odpłynie i obejdziemy się smakiem.

Święta racja. Toteż śmigam do przodu, by koleżeństwo od czoła w obiektywie uchwycić, grymas twarzy w zapasach z żywiołem utrwalić.

Przez Pojezierze Iławskie
Bieg Gardęgi (Jardęgi, Gardei) wyznacza 51-kilometrowa wstęga wijąca się przez południowo-zachodni skraj Pojezierza Iławskiego. Rzeka płynie przez województwo warmińsko-mazurskie, pomorskie i kujawsko-pomorskie.

Żywioł rezonu uczy
Janusz sprawuje się dzielnie, ale nurt zwodniczy każdego kto ich charakteru nie zna, rezonu musi nauczyć.

Toteż pod drzewo skłonione nad wodą szybko i bez pardonu go wpycha. Jeszcze próbuje walczyć, podeprzeć się wiosłem, ale łódka już bokiem ustawiona, już woda z impetem napiera. Nie popuści, przewróci, pod pniakiem w zanurzeniu przeciągnie... Było gorąco, choć woda zimna jak lód.

Ale kolega to także płetwonurek, pod wodą i dziesięć leżących pokotem drzew na bezdechu by przepłynął. Cóż, człowiek uczy się na błędach. Janusz jeszcze dwa razy żywiołowi ulega i wciąż mu mało.

Nic to, skoro wczoraj Beata i Wojtek (to ich drugi tegoroczny spływ Gardęgą) także przymusowej kąpieli zażywali. A przecież zapasy z górskimi rzekami to dla nich chleb powszedni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska