Zobacz wideo: Matthew. L zatrzymany w sprawie pobicia ratownika medycznego
Filmowiec, zgodnie ze staraniami jego obrońców, miał się stawić osobiście na rozprawie. Ostatecznie 8 listopada w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy prokurator odczytał akt oskarżenia, a sędzia odebrał wyjaśnienia od jednej z osób pokrzywdzonych w sprawie.
To Cię może też zainteresować
Gwarancja pełnego prawa do obrony
Proces rozpoczyna się z opóźnieniem. Wcześniej wyjaśnione musiały zostać względy formalne, o które wnosili Marcin Mamiński i Rafał Rozwadowski, adwokaci oskarżonego Matthew L. Wnioskowali o możliwość skonsultowania się z ich klientem w sposób bezpośredni, twarzą w twarz na miejscu, w Kalifornii, gdzie mieszka. Zaznaczali, że od miesięcy starali się o uzyskanie zgody na wjazd do Stanów Zjednoczonych, ale było to niemożliwe ze względów epidemicznych. Ostatecznie Ambasada USA wydała zgodę na przylot w ramach procedury specjalnej NIE (national interest exception). Sąd zgodził się na to.
- Prawo do bezpośredniego, poufnego kontaktowania się z obrońcami należy do podstawowych gwarancji oskarżonego w procesie - argumentował swoje postanowienie sędzia Jakub Kościerzyński. - Tak samo, jak prawo oskarżonego do możliwości osobistej obrony w postępowaniu, osobistego konfrontowania się z zarzutami na sali rozpraw.
Przypomnijmy, że do zatrzymania L. doszło 13 listopada 2018 roku około 5 nad ranem w hotelu Holiday Inn w Bydgoszczy, gdzie artysta przebywał jako gość trwającego właśnie festiwalu sztuki filmowej Energa Camerimage, wezwano pogotowie ratunkowe.
Jak wykazało późniejsze badanie, miał on w organizmie prawie 3 promile alkoholu. Kiedy jeden z ratowników próbował zbadać mężczyznę, ten - jak to ujął Krzysztof Wiśniewski, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy - uderzył go w twarz. Poturbowany ratownik trafił do szpitala między innymi z ukruszonym zębem. Na miejsce wezwano następnie policję. Wtedy L. miał „naruszyć nietykalność funkcjonariusza publicznego” .
