W listopadzie 1982 roku armia upomniała się o rezerwistów, ale to nie były zwykłe ćwiczenia.
W październiku 1982 roku sytuacja ekonomiczna Polski była tragiczna. Nałożone na PRL embargo zrobiło swoje. Jaruzelski ogłosił, że wypuszcza wszystkich internowanych, a jednocześnie w listopadzie 1982 Sejm uchwalił delegalizację „Solidarności”. W odpowiedzi Tymczasowa Komisja Koordynacyjna wyznaczyła na 10 listopada 1982 roku czterogodzinny strajk generalny. Ta groźba musiała być na tyle poważna, że władze - Służba Bezpieczeństwa, wojsko, kontrwywiad podjęły akcję - najszybszą w historii wojska - powołania 1711 rezerwistów. Listy przygotowała SB i przekazała wojsku. W znanych dziś dokumentach z tamtego czasu jednoznacznie wskazano, kogo należy wcielić do wojska. Mieli to być potencjalni organizatorzy strajków z dużych zakładów.
To byli ludzie zaangażowani w działalność związkową w „Solidarności”. Pan pracował wtedy w nieistniejących już dziś Zakładach Rowerowych „Romet”.
W „Romecie” byłem wiceprzewodniczącym Komisji Zakładowej „Solidarność”. Nim Sejm zdelegalizował „Solidarność” i powołał nowe związki, próbowano nakłaniać działaczy „Solidarności” do wstępowania do nowych struktur i uwiarygadniania ich. Kiedy odmówiłem, nie chciałem zdradzić tego, w co wierzyło 10 milionów Polaków w sierpniu 1980 r. - trafiłem do obozu pod Chełmnem.
Na poligonie wodnym Kępa Panieńska pod Chełmnem stanęły wojskowe namioty. Czy to były normalne ćwiczenia?
W tych obozach żołnierze chodzili bez dystynkcji wojskowych i bez broni. W rozkazach znalazło się stwierdzenie, że szkolenie ma przebiegać według specjalnych programów. To było jawne przekroczenie obowiązującego wówczas prawa i po miesiącu usunięto z rozkazów słowo „specjalne”. To „specjalne” szkolenie polegało na dziesięciu godzinach fizycznej pracy przy kopaniu rowów, faszynowaniu, zasypywaniu ich. Do tego marsze na 10 - 15 kilometrów z betonowymi atrapami min o wadze 10-15 kilogramów. Musieliśmy je nosić ze sobą. Nie służyło to w żaden sposób poprawie obronności kraju! Do naszego obozu wzięto żołnierzy różnych specjalności...
... a w Chełmnie był pułk pontonowy.
Próbowano zmienić nam specjalność wojskową na pontoniera i sapera.
Więcej w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".