W Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Toruniu doszło do ostrego konfliktu. Grupa pracowników złożyła skargę na jednego z kierowników, który miał poniżać podopiecznych i stosować mobbing wobec pracowników.
W poniedziałek rano dyrekcja ośrodka zaprosiła na zebranie pracowników działu, którego sytuacja dotyczy. Zaproponowano im, by w czwartek, 8 czerwca, spotkali się z zawodową mediatorką. Na neutralnym gruncie - na terenie Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu. Spotkanie miałoby się odbyć w turach. Najpierw z mediatorką rozmawiałaby „grupa skarżąca się”, potem grupa broniąca kierownika, na końcu - wszyscy razem. Osób neutralnych ten plan nie przewiduje.
- Tak, faktycznie jesteście państwo podzieleni na dwa obozy - usłyszeli od dyrekcji MOPR pracownicy tej instytucji na specjalnym zebraniu.
Czy do mediacji dojdzie? Nie wiadomo. Pracownicy mają czas do namysłu. Jest grono osób, które podkreśla, że „przecież przemocy się nie mediuje”. Niewykluczone jednak, że większość zespołu pozytywnie odpowie na propozycję. Przypomnijmy, że anonimowa skarga (podpisana „pracownicy”) wpłynęła i do dyrekcji MOPR, i do Urzędu Miasta Torunia 22 maja. W piśmie mowa jest o dwóch typach zachowania kierownika: złym traktowaniu podopiecznych MOPR oraz o mobbingowaniu podwładnych pracowników.
Komisja już działa
„Śmierdziele”, ‚pasożyty” „darmozjady” - tak o podopiecznych wypowiadać ma się kierownik. Do tego krzyczeć i upokarzać uwagami typu „Jak pani nie wstyd, że pani tak śmierdzi!”. Podwładni kierownika mają być natomiast notorycznie straszeni naganą lub zwolnieniem, a do tego poniżani i obrażani. „Nie jest pani na moim poziomie”, „Jak pani zdała maturę?”, „Co by powiedział pani syn, gdyby zobaczył, jak pani pisze?” - to tylko przykłady stosowanych zwrotów.
W skardze pracownicy wskazują też na szykanowanie. Piszą np. o złośliwym utrudnianiu korzystania z urlopu w sytuacji pogrzebu czy przyzwoleniu na dyskryminację nielubianych podwładnych. Skarżą się też na zmuszanie ich do czynności, do których nie mają uprawnień.
Jarosław Bochenek, dyrektor MOPR, powołał specjalną komisję, która ma zbadać zarzuty. Część pracowników już przed nią (indywidualnie) stawała.
Wczoraj dyrektor poinformował zespół, że komisja jest od niego całkowicie niezależna i że na nią nie naciska. Nie ma od niej jeszcze informacji o tym, by zakończyła prace i przygotowała raport końcowy. Do tematu wrócimy.
Zobacz na plus.pomorska.pl:Zabił, posiedział. Po siekierezadzie umrze w celi
Piramida finansowa w Nakle. Poszkodowane: „Straciłyśmy pół miliona” [zdjęcia]
6 milionów złotych zarobią Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne Belma
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju - 8 czerwca 2017.