
(fot. Fot. wikimedia)
- Przez obóz przewinęło się parę tysięcy mieszkańców byłego powiatu bydgoskiego. Byli wywożeni m.in. do Generalnej Guberni i na roboty do III Rzeszy - mówi prokurator Małgorzata Wójcik z Oddziałowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku (przed powstaniem IPN sprawą zajmowała się Komisja Badania Zbrodni Niemieckich).
W toku postępowania przesłuchano 80 osób; część to krewni pokrzywdzonych. - Śledztwo było prowadzone w sprawie zbrodni ludobójstwa i zbrodni wojennych. Panujące w obozie warunki prowadziły do biologicznego wyniszczenia ludności. Brak podstawowej opieki medycznej, fatalne warunki sanitarno-higieniczne i głodowe racje żywnościowe były przyczyną 311 zgonów - informuje prokurator Wójcik.
Jak się "Pomorska" dowiedziała śledztwo dotyczyło także zabójstw, jakich dopuścili się funkcjonariusze obozu na przetrzymywanych w nim jeńcach. - Dwanaście ustalonych zdarzeń nosi znamiona zabójstw - dodaje prokurator IPN.
Za winnych śmierci ponad 300 osób uznano komendantów obozu. Brak bliższych danych (znane są tylko ich nazwiska) nie pozwolił na to, by kogokolwiek oskarżyć. 3 kwietnia tego roku śledztwo umorzono.
Obóz w Smukale istniał kilkanaście miesięcy. W tym czasie zmieniał się jego charakter. Początkowo był obozem przesiedleńczym, potem koncentracyjnym, a w ostatnim okresie podlegał pod obóz w Potulicach.