Zanim sejmik wybrał swoich przedstawicieli do komisji, która ma wskazać kuratora oświaty, przewodniczący Krzysztof Sikora (PO) poinformował wojewodę, że będzie to dwoje radnych Platformy Obywatelskiej. Sejmik wczoraj tę kuriozalną decyzję zatwierdził. W dodatku niepotrzebnie, bo jeszcze w piątek wojewoda konkurs unieważnił.
Zanim jednak rajcy zajęli się konkursem na kuratora przyjęli ślubowanie czworga nowych radnych, którzy zajęli miejsce osób wybranych do Sejmu.
Sala za 900 tysięcy
Silvana Oczkowska z PSL-u zastąpiła posła Eugeniusza Kłopotka. Za Annę Bańkowską (LiD) do sejmiku wszedł Marcin Wnuk, były prezydent Inowrocławia. Posłów Platformy Jarosława Katulskiego oraz Grzegorza Roszaka zastąpili Stanisław Drozdowski i Paweł Kiszka.
Ślubowanie miało szczególną oprawę, bowiem odbyło się w zmodernizowanej sali obrad Urzędu Marszałkowskiego. Przez ostatnie pół roku radni tułali się po różnych miastach i miejscach, a w tym czasie pochodząca jeszcze z okresu międzywojennego (gdy w Toruniu była siedziba wojewody pomorskiego) sala przechodziła gruntowną przebudowę.
Teraz zamiast siermiężnej izby (styl późny Gierek) powstał nowoczesny miniparlament, który kosztował podatników ponad 900 tys. zł. Dla wygody przewodniczącego zamontowano nawet urządzenie, które samo, gdy radny przemawia dłużej niż przewidziane w regulaminie trzy minuty, wyłącza mu mikrofon. Pierwszy "ofiarą" maszyny padł Stanisław Pawlak, szef klubu Lewica i Demokraci.
Jak u Barei
Jest też klimatyzacja, ale to właśnie za jej sprawą doszło do nieprzyjemnej niespodzianki. Po dwóch godzinach obrad z sufitu, gdzie zamontowana jest klimatyzacyjna maszyneria, nagle zaczęła ciec woda.
Pojawiły się panie ze szmatami oraz wiaderko, które stanęło na środku sali. Zupełnie jak w filmach Stanisława Barei.
Po kilkunastu minutach sytuację udało się opanować. Klimatyzacja została wyłączona, radni otworzyli okna.
Platforma namaszcza przed sejmikiem
Okna trzeba było otworzyć, bo atmosfera na sali zrobiła się gorąca. Radni Lewicy i Demokratów przypuścili atak na przewodniczącego sejmiku Krzysztofa Sikorę (Platforma Obywatelska).
Pytali jak to możliwe, że już 19 listopada Sikora poinformował na piśmie wojewodę Zbigniewa Hoffmanna, że sejmik do komisji konkursowej, która ma wybrać kuratora, delegował Iwonę Kozłowską oraz Sławomira Kopyścia (oboje PO).
Tymczasem dopiero na wczorajszej sesji radni mieli wybrać swoich delegatów do tego gremium.
Co więcej wojewoda owych radnych (bez formalnej zgody sejmiku) do komisji powołał. Na wczoraj, na godz. 14 wyznaczone było pierwsze posiedzenie komisji konkursowej.
Sikora przyznał się do błędu i tłumaczył, że pismo od wojewody z prośbą o szybkie delegowanie rajców, otrzymał zaraz po poprzedniej sesji. Dlatego by dotrzymać terminów, w uzgodnieniu z klubem radnych Platformy, podał nazwiska Kozłowskiej i Kopyścia.
Gralak wygra?
Nieoficjalnie, w kuluarach, radni mówili, że PO już dzieli łupy i nie oglądając się na inne ugrupowania zamierza obsadzić fotel kuratora. Ma on przypaść Andrzejowi Gralakowi z Włocławka, którego podobno popiera poseł Platformy Obywatelskiej (i była kurator) Domicela Kopaczewska.
W głosowaniu jednak sejmik zatwierdził uzurpatorską decyzję przewodniczącego Sikory, desygnując do komisji rajców Platformy.
Radni zrobili to w dodatku niepotrzebnie, bo wieczorem, w miniony piątek wojewoda Hoffmann konkurs unieważnił. Zrobił to po piśmie wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych Grzegorza Schetyny, który zaapelował do odchodzących wojewodów, by powstrzymali się od podejmowania decyzji personalnych w stosunku do urzędników tzw. administracji zespolonej. W tym kuratorów oświaty.