
Alpaki są jeszcze nieufne. We wtorek próbował do nich podejść Henryk Kurek, który zarządca radzyńskim parkiem

Do parku, który znajduje się obok Zespołu Szkół, jak ulał pasuje fragment znanej piosenki: "było ściernisko, jest San Francisco". I cały czas się zmienia, cały czas się rozrasta. Ostatnio do minizoo, które stanowi główną atrakcję tego miejsca, wprowadzili się nowi mieszkańcy. O niektórych z nich śmiało można powiedzieć: egzotyczni.

Alpaki, czyli południowoamerykańscy krewni wielbłąda, zamieszkały w zagrodzie, którą wcześniej zajmowały kangury. Do Radzynia Chełm. przyjechały od hodowcy z Częstochowy. Samiec jest czarny, samica - biała. Zwierzęta są bardzo spokojne, ale jeszcze nieufne.

- Aklimatyzują się. Myślę, że z czasem staną się mniej płochliwe i będzie można do nich podejść - mówi Alicja Sobieraj, która w parku głównie zajmuje się mieszkającymi tam kucami.
Alpaki straciły niedawno wełnę, więc wyglądają na małe, dość zabawne zwierzęta. W pełnej krasie będzie można je zobaczyć, gdy odrośnie im sierść. Dzięki niej bez problemu są w stanie wytrzymać nawet bardzo niskie temperatury. - Jedzą trawę, dobrej jakości siano, a w okresie zimowym - paszę z witaminami - wyjaśnia Alicja Sobieraj.