https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Płociczu cuchnie tak, że nie można otworzyć okien!

Barbara Zybajło
mamy problem ze śmierdząca chlewnią - mówią mieszkańcy
mamy problem ze śmierdząca chlewnią - mówią mieszkańcy www.sxc.hu
- Od sześciu lat mamy problem ze śmierdząca chlewnią - mówi Czytelnik. - Władze się tym nie przejmują i nie chcą wydać w tej sprawie decyzji.

Ustawa zapachowa

Trwają prace nad ustawą o przeciwdziałaniu uciążliwości zapachowej. Po skardze gmina zatrudni firmę, która zbada zapach przy pomocy tzw. olfaktometru. Jeżeli wysokie stężenie cząstek zapachowych potwierdzi się, gmina nakaże ograniczenie emisji pod groźbą kary od 50 do 1000 zł za dzień.

Jeden z rolników prowadzi w Płociczu hodowlę. Sąsiedzi twierdzą, że odór z chlewni nie daje im żyć. - Tłumaczy nam się od lat, że ma to związek z ciśnieniem powietrza albo z burzami - mówi mieszkaniec Płocicza. - A śmierdzi zimą i latem, śmierdzi po burzy, a przed burzą nie. Po prostu z tej chlewni wydostają się takie zapachy. Weterynarz twierdzi, że zwierzętom jest w tych chlewniach dobrze. Może wentylacja pomaga świniom, ale nie ludziom, którzy wokół mieszkają!

- Nie możemy otwierać okien. Nie mamy już siły tak żyć. A największy żal mamy do burmistrza. Miga się od decyzji i my nie mamy ruchu - twierdzi Czytelnik. - Gdyby wydał konkretną decyzję, to my moglibyśmy się od niej odwołać. Burmistrz jest rolnikiem i popiera rolnika. A co my możemy zrobić?

Przeczytaj również: Śmierdzący problem w Żmijewie.

W urzędzie w Kamieniu twierdzą, że chlewnia jest regularnie kontrolowana. - Wysyłamy kontrole sami, a także komisje do sprawdzenia pism, które trafiają do nas z policji czy starostwa - mówi burmistrz Wojciech Głomski. Ten rolnik ma do nas o to pretensje i wszystko wskazuje na to, że poda urząd do sądu za nękanie. Kontrole nic nie wykazują.

Głomski przytacza wnioski z kontroli weterynaryjnej o dopuszczalnym stężeniu gazów i twierdzi, że z jednej strony ma pisma od sąsiada rolnika, a z drugiej od właściciela chlewni, który przypomina, że gospodarstwo prowadzi od 30 lat, przejął je od dziadków.

- Rolnik pyta mnie, dlaczego kontrole są tylko u niego, skoro w Płociczu jest 30 gospodarstw - mówi Głomski. - Nie ma jeszcze ustawy zapachowej. Proponuję wystąpić do sądu z powództwa cywilnego w oparciu o art. 222 paragraf 2 Kodeksu Cywilnego, który mówi o naruszeniu bezpośrednio lub pośrednio prawa własności. Innego pomysłu nie mam.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
miejskiwieśniak
Wszyscy macie rację. Wieś hoduje i produkuje żywność dla mieszkańców (również miastowych). W mieście ciągły hałas pojazdów a zamiast tlenu - spaliny. Nie ma złotego środka. Musimy się nauczyć nawzajem szanować siebie i czasami wstrzymać oddech tak w mieście jak i na wsi.
e
elektryczne gitary
Dziwne, wieśniakom świerdzi świnia i krowa. Zapraszam do miasta pod chanel 5 i wydech z rurki tira.
J
Justek
Niestety wieś to nie miasto.Niezadowolonemu czytelnikowi
proponuję przeprowadzkę zatem do miasta.Najlepiej gdzieś
w pobliżu CPN lub dworca kolejowego. Na księżyc to trochę
za daleko...
g
gość
Jestem wegetarianinem i polecam wszystkim. Ale jeśli ktoś woli padlinkę....
w
wiecborksepolnokamień
W końcu to wiocha ! To co ? Ma pachnieć?

Szynka ,kiełbasa,wyroby mięsne smaczne.Co na to malkontenci,przeciwnicy hodowli trzody chlewnej w Płociczu?
g
gość
W końcu to wiocha ! To co ? Ma pachnieć?
k
krzaczek
Dajcie juz spokój z tym. Ma człowiek prawo prowadzic takie gospodarstwo i robi to zgodnie z prawem. Reszta mu zazdrości i stad te żale. Jeden z drugim niech się wezmą do roboty! A jak się na wsi nie podoba, to wynocha!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska