Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Polsce politykę robi się przy użyciu mocnego gardła i silnych łokci, a dobre maniery znikają

Karina Obara
Karina Obara
Dr Joanna Modrzyńska: - Właściwie już możemy zaobserwować, że elity polityczne przestały być wiarygodnym źródłem informacji i przestały w zrozumiały sposób komunikować się ze swoim elektoratem.
Dr Joanna Modrzyńska: - Właściwie już możemy zaobserwować, że elity polityczne przestały być wiarygodnym źródłem informacji i przestały w zrozumiały sposób komunikować się ze swoim elektoratem. Archiwum prywatne
Rozmowa z dr Joanną Modrzyńską, politolożką z UMK i ekspertką Szkoły Dobrych Manier, o tym, czy mamy jeszcze elity.

- Gdy słyszała pani prezydenta Andrzeja Dudę, który głośno krzyczał do tłumu: „Nie będą nam w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak prowadzić polskie sprawy”, to co pani pomyślała?

Głowie państwa nie wypada publicznie krzyczeć i podnosić głosu. Z funkcją prezydenta powinna być utożsamiana powaga, godność oraz umiejętność jasnego i klarownego formułowania myśli. Tej ostatniej w przytoczonej wyżej wypowiedzi także zabrakło – nie jesteśmy w stanie ze 100 proc. pewnością stwierdzić, kto jest jej adresatem. Możemy się tego tylko domyślać. Oczywiście, jest to jednocześnie dość wygodne posunięcie – formalnie nikt nie może się czuć obrażony ani pouczony, ale jednocześnie wszyscy wiedzą, do kogo słowa prezydenta były skierowane. Mnie dodatkowo zaskakuje również forma wypowiedzi: „Nie będą nam (…) narzucali” – oni, czyli kto? Publiczne mówienie o kimś w osobie trzeciej, do tego w liczbie mnogiej przywołuje niezbyt przyjemne wspomnienia minionej epoki i charakterystycznych cech ówczesnej narracji. Dodatkowo taka wypowiedź sugeruje, że obce języki są czymś złym, zaś kilka dni później podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos prezydent Duda bierze udział w panelu w języku angielskim – zaskakująca niekonsekwencja!

Czytaj także:
Prof. Lech Witkowski: - Boję się narastającej buty władzy

- A gdy wiceminister Janusz Kowalski, młody, rzutki, pewny siebie wypowiedział się o uchwale Sądu Najwyższego: „Mam w nosie tych 60 profesorów, bo ja jestem za Polakami”, jak się pani poczuła?

Dla mnie ta wypowiedź jest absolutnie niedopuszczalna z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze, od wiceministra i jednego z przedstawicieli polskiego rządu powinno się wymagać o wiele większej powściągliwości w formułowaniu myśli – zwłaszcza podczas publicznych wystąpień. Na tego typu lekceważące kolokwializmy w debacie publicznej nie powinno być miejsca. Ich użycie jest przejawem braku szacunku przede wszystkim wobec wspomnianych prawie 60 profesorów, ale również wobec redaktora prowadzącego program, innych uczestników tej debaty oraz jej widzów. Dodatkowo należy zapytać pana wiceministra, dlaczego do jednego grona nie zalicza sędziów SN i Polaków, tylko traktuje ich rozłącznie. Czyżby sędziowie nie byli Polakami? Nie potrafię również zaakceptować bardziej dalekosiężnych skutków tego typu wypowiedzi. Współcześnie tyle się mówi na tematu upadku autorytetów czy tego, że młodzież nikogo i niczego nie ceni. Trudno się dziwić temu zjawisku skoro elity polityczne – przedstawiciele władzy ustawodawczej i wykonawczej – w tak pogardliwy sposób potrafią się publicznie wypowiadać na temat władzy sądowniczej. Skoro ani lata praktyki prawniczej, ani ogromne doświadczenie, ani tytuły naukowe, ani fakt zasiadania w Sądzie Najwyższym – czyli aspekty niezwykle doceniane w demokratycznym świecie – nie są wystarczającym argumentem i nie pozwalają na cieszenie się autorytetem i poważaniem w Polsce, to nic dziwnego, że już piąty rok z rzędu Polska spada w rankingu Democracy Index brytyjskiego tygodnika „The Economist”. 

- Czy można jeszcze mówić o tym, że maniery są wartością w życiu publicznym?

Z ogromna przykrością muszę stwierdzić, że dobre maniery w życiu publicznym w Polsce, ale nie tylko, są coraz rzadziej spotykanym zjawiskiem. Współcześnie coraz bardziej liczy się mocne gardło i silne łokcie. Symptomatyczne jest, że – co prawda – do dziś mówi się o „elicie politycznej”, ale coraz częściej odnoszę nieodparte wrażenie, że politycy w rzeczywistości mają coraz mniej wspólnego z elitą. W Polsce zanikają dobre maniery, w zapomnienie idą zasady kodeksu etycznego. To nie może się dobrze skończyć dla społeczeństwa jako całości.

- Co zepsuło jakość debaty publicznej?

„Ryba psuje się od głowy”. Obywatele będący świadkami coraz większej brutalizacji zachowań w życiu publicznym zaczęli traktować współczesną debatę jako coś na kształt ringu bokserskiego. Znakiem rozpoznawczym wielu polityków stało się przekrzykiwanie redaktorów prowadzących programy i innych uczestników debaty, ich wyśmiewanie i trywializowanie wypowiedzi niezgodnych z linią własnej partii. Z punktu widzenia części obywateli takie spięcia lepiej i zdecydowanie prościej się ogląda. Nie trzeba znać faktów, być w stanie ocenić kto ma rację, bardziej widowiskowe jest to, kto kogo bardziej przekrzyczy albo upokorzy. Nie da się jednak ukryć, że w przypadku wielu Polaków takie zachowanie przynosi dokładnie odwrotny skutek – powoduje całkowite odwrócenie się od polityki i polityków. To też jeden z efektów ubocznych coraz szybszego życia oraz epoki społeczeństwa obrazkowego, w którym żyjemy. Liczy się dana scena, jedno czy dwa zdania wypowiedziane przez polityka, sekwencja wydarzeń, którą można zamknąć w 10- czy 20-sekundowym reportażu. Na więcej zarówno politycy, jak też wyborcy nie mają wiedzy, siły ani chęci. Stąd też m.in. wśród polityków ogromna popularność serwisów społecznościowych i komunikatorów: dobry mem na Facebooku czy maksymalnie 280-znakowy wpis na Twitterze potrafią dać zdecydowanie lepsze zasięgi niż prace naukowe czy rzetelne wytłumaczenie istoty sporu. Znaleźliśmy się niemal w świecie celebrytów – nie jest ważne jak mówią, byle by tylko mówili. Po co się w takim razie starać?

- Do czego może doprowadzić takie zubożenie zachowań elit politycznych?

Właściwie już możemy zaobserwować, że elity polityczne przestały być wiarygodnym źródłem informacji i przestały w zrozumiały sposób komunikować się ze swoim elektoratem. Trudno odszukać w pamięci jakąkolwiek merytoryczną dyskusję na argumenty z udziałem polskich polityków, która odbyła się w ostatnim czasie. Skutki tego zjawiska są zróżnicowane. Na pewno ten stan doprowadził do tabloidyzacji debaty publicznej – im głośniej, bardziej dosadnie i prześmiewczo, tym lepiej. O dobrych manierach nikt zdaje się nie pamiętać. Wiele osób całkowicie odwraca się od polityki – mamy przecież w Polsce nieustanny problem z frekwencją w czasie wyborów właściwie bez względu na ich rodzaj – ludzie są zdegustowani politykami i wolą po prostu na nich wcale nie głosować i nie mieć z nimi nic wspólnego. Nasi politycy mają też problem z odnalezieniem się w rzeczywistości międzynarodowej – wiele wystąpień na arenie międzynarodowej jest po prostu słabych, polscy politycy są nieprzygotowani, nie mówią w obcych językach i właściwie niewiele mają do przekazania. To wszystko składa się na relatywnie słabą pozycję Polski w stosunkach międzynarodowych i dowodzi, że nie potrafimy wykorzystać korzyści płynących chociażby z naszego członkostwa w wielu prestiżowych organizacjach międzynarodowych.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska