https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W powiecie wąbrzeskim działa pierwsza spółdzielnia socjalna

(AN)
Tadeusz Jankowski (pierwszy od lewej) i Piotr Zażdżyk ze spółdzielni "Pomocna dłoń" budują właśnie chodnik w Dąbrówce
Tadeusz Jankowski (pierwszy od lewej) i Piotr Zażdżyk ze spółdzielni "Pomocna dłoń" budują właśnie chodnik w Dąbrówce Alicja Kalinowska
Ekipa spółdzielni "Pomocna Dłoń" ruszyła do pracy pełną parą. W swojej ofercie mają m.in. usługi opiekuńcze, remontowe, porządkowe i dostarczanie korespondencji.

Dzięki dotacji, którą otrzymali ze Stowarzyszenia Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Wsparcia Inicjatyw Pozarządowych "Tłok", spółdzielcy mogli kupić m.in. ciągnik, sprzęt do prowadzenia prac budowlanych. Dla gońca kupiono motorower, a dla opiekunki... hulajnogę elektryczną.

Dzięki spółdzielni mieszkańcy gminy, którzy przez wiele lat nie mogli znaleźć pracy, w końcu mają zatrudnienie.

Takim przykładem jest Piotr Zażdżyk, który od kilkunastu lat pracował głównie w ramach prac interwencyjnych, czyli zwykle przez krótki czas.

- Teraz mam w końcu zatrudnienie w spółdzielni. Zajmuję się głównie pracami porządkowymi i budowlanymi - mówi mężczyzna, którego spotkaliśmy podczas układania chodnika w Dąbrówce. Razem z nim pracował Tadeusz Jankowski. - Spółdzielnię próbowaliśmy założyć już dwa lata temu, ale brakowało nam osoby, która by to wszystko poprowadziła, zajęła się sprawami papierkowymi. W końcu znalazła się taka osoba. Bardzo się cieszę, że w końcu mam pracę. - dodaje mężczyzna.

Opiekunka dojedzie hulajnogą

Efekty pracy ekipy budowlanej spółdzielni można zobaczyć m.in. w Mogowie, gdzie wyremontowali przystanek autobusowy. Zajmowali się również koszeniem poboczy wzdłuż dróg.

Elżbieta Silkowska jest opiekunką osób starszych. Do tej pory pracowała na umowę zlecenie w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Płużnicy. W spółdzielni została zatrudniona na podstawie umowy o pracę. - Dla mnie to lepiej. W końcu po kilkunastu latach pracy mam normalną umowę - mówi Elżbieta Silkowska.
Kobieta opiekuje się trzema mężczyznami. Aby do nich dojechać, codziennie pokonuje około 20 kilometrów. - Nie mam prawa jazdy. Jeździłam rowerem. Teraz mam hulajnogę elektryczną. Dzięki niej mogę się szybciej przemieszczać do moich podopiecznych - dodaje kobieta.

Inicjatorem powołania spółdzielni i szefem całej grupy jest Winicjusz Rygielski. - Powoli się wszystko rozkręca. Mamy dużo zleceń z urzędu gminy. Nasza współpraca dobrze się układa. Zajmujemy się małymi zleceniami bo w tym upatrujemy nasze miejsce na rynku. I mamy nadzieję, że spółdzielnia będzie się dalej rozwijała - wyjaśnia prezes Rygielski.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Płużniczanka

Ceny usług powalające, a jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia....

 

 

Ta spółdzielnia to troszkę naciągnięty temacik.

 

Faktycznie jedynym plusem jest to, że osoby które zawsze były zbywane pracami intrwencyjnymi na okres np. 6 miesięcy (po tym okresie obowiązkowo przerwa) teraz w końcu mają normalną umowę o pracę.BRAWO!!!!!

 

Mimo wszystko spółdzielnia jest stworzona na potrzeby urzędu gminy oraz w nieznaczej części na potrzeby GOPSu (usługi opiekuńcze). Nikt poza tymi jednostkami organizacyjnymi nie będzie korzystał z usług spółdzielni o której mowa, bo mieszkańców gminy Płużnica nie stać na tak drogie a jednocześnie słabe jakościowo usługi. Na terenie gminy Płużnica znajduje się wiele prężnych przedsiębiorstw, które świadczą usługi budowlano-remontowe naprawdę na dobrym poziomie.

 

 

Jedno jest pewne dzięki spółdzielni Wójt nie musi się martwić osobami, które były do tej pory na pracach interwencyjnych oraz nie ponosi żadnej odpowiedzialności za te osoby i za prace które wykonują.

 

 

T
Tomek

czyli robią to co robili bezrobotni interwencyjni... kasując za to podwójnie gminę, a odpowiedzialności nadal żadnej.

 

Nie mówiąc o tym, że człowiek kierujący tym nie nadaje się kompletnie do tego do czego został powołany.

 

Widziałem już kilka efektów ich prac i jestem zażenowany, a cenniki mają z górnej półki, dlatego zlecenia będą tylko i wyłącznie z gminy, ale też do czasu, bo bez dodatkowych unijnych środków ta cała spółdzielnia się rozpadnie na części pierwsze.

 

T
Tomek

czyli robią to co robili bezrobotni interwencyjni... kasując za to podwójnie gminę, a odpowiedzialności nadal żadnej.

 

Nie mówiąc o tym, że człowiek kierujący tym nie nadaje się kompletnie do tego do czego został powołany.

 

Widziałem już kilka efektów ich prac i jestem zażenowany, a cenniki mają z górnej półki, dlatego zlecenia będą tylko i wyłącznie z gminy, ale też do czasu, bo bez dodatkowych unijnych środków ta cała spółdzielnia się rozpadnie na części pierwsze.

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska