Od zarządów swoich wspólnot ciągłe słyszały "nie da się". Nie da się postawić ławek, oświetlić alejek i zbudować placu zabaw. Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Toruniu, który ma większościowy udział, nie jest od finansowania takich spraw - tak kończyła się każda dyskusja.
Trzy matki, mieszkanki bloków przy ulicach Idzikowskiego i Armii Ludowej miały dość patrzenia, jak ich dzieci bawią się w zrujnowanej piaskownicy (drewniane huśtawki zimą zdemontowano, uprzedzając ich zawalenie się). Denerwowały się słysząc od zarządcy, że na ich osiedlu ławek nie potrzeba, a brak oświetlenia to problem Urzędu Miasta i tam trzeba pukać. Wzięły sprawy w swoje ręce.
Gdy wiosną toruński Urząd Miasta ogłosił coroczny konkurs na projekty finansowane z budżetu partycypacyjnego, uznały, że to ostatnia szansa na nowy plac zabaw. Rok temu pomysł budowy przepadł, bo dostał za mało głosów.
Agnieszka Puszakowska, mieszkająca po sąsiedzku, po raz kolejny napisała zgłoszenie - projekt nowoczesnego zagospodarowania osiedla przy zbiegu ulic: Armii Ludowej, Idzikowskiego, Poznańskiej - budowy placu zabaw i miniboiska oraz oświetlenia osiedla.
- Wiedziałyśmy, że w tym roku gramy o wszystko, gdyż trzeci raz ludzie nie poszliby za nami - mówi Magdalena Zawada-Kościelna, osiedlowa aktywistka. - Wzięłyśmy z Urzędu Miasta tysiąc wydrukowanych kart. Stanęłyśmy pod Biedronką, a potem PoloMarketem z naszymi dziećmi przy boku i przez tydzień namawiałyśmy ludzi do poparcia projektu. Nie było łatwo.
Żeby głos był ważny, dwóm nieznanym kobietom ludzie musieli podać imię, nazwisko, PESEL i adres zamieszkania.
- Dla nieprzekonanych miałam jeden argument: panu to nie zaszkodzi, a nam bardzo pomoże - mówi Magdalena Zawada-Kościelna.
Iwona Gurtowska, druga mama uważa, że bez dzieci przy boku ludzie tak chętnie by nie podpisywali się. W akcji brała udział jeszcze jedna sąsiadka, która chce pozostać anonimowa.
Torunianki wiedziały, że w zeszłym roku wygrał projekt, który zdobył 350 głosów. Ustaliły - poparcie musi być większe. Pierwszego dnia zebrały sto podpisów, trzeciego już dwieście. Popołudniami pukały do drzwi sąsiadów, kolejnych budynków na osiedlu. Po tygodniu miały prawie 700 parafek. - Żadnego głosu urzędnicy nie zakwestionowali - podkreślają z dumą.
Efekt? Wzięły całą pulę budżetu partycypacyjnego dla Stawek, prawie 300 tys. złotych (teren jest na granicy dwóch osiedli, projekt został przypisany do tej dzielnicy).
Przy zbiegu ulic Armii Ludowej, Idzikowskiego i Poznańskiej powstanie plac dla dzieci z huśtawkami, zjeżdżalniami, domkiem, konikami na sprężynach, piaskownicą i karuzelą. Powstanie strefa dla najmłodszych i starszych dzieci. Plac zabaw zyska bezpieczną, miękką nawierzchnię. Pojawią się ławki, stoliki i oświetlenie.