Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sępoleńskiej bibliotece gościł Wojciech Jagielski

(SL)
Długo jeszcze trwały rozmowy Wojciecha Jagielskiego z czytelnikami
Długo jeszcze trwały rozmowy Wojciecha Jagielskiego z czytelnikami Lucyna Sztandera
Szanuję ludzi, mam dużo pokory wobec nich. Tak o sobie powiedział Wojciech Jagielski, polski dziennikarz, reportażysta i pisarz, który był gościem Biblioteki Publicznej im. Jaroslawa Iwaszkiewicza.

Ten szacunek i klasę było widać przez dwie godziny kontaktu z czytelnikami, gdzie dziennikarz nie tylko opowiadał o swojej pracy, ale też wyczerpująco odpowiadał na liczne pytania zebranych podczas rozdawania autografów. Długo jeszcze trwały rozmowy z gościem po oficjalnym spotkaniu, które rozpoczął od przyznania się do tego, iż nie wie, czego uczą na studiach dziennikarskich, bo składając papiery na nie, myślał o pisaniu i wielkim świecie, głównie Afryce, ale charakter ówczesnych studiów skłonił go do podjęcia indywidualnego toku nauki i studiowania jeszcze afganistyki.

- Trafiłem do telewizji, ale stamtąd szybko uciekłem. Przez przypadek znalazłem się w PAP-ie. Tu wiedziałem, że to moje miejsce. Chyba ze względu na dostęp do informacji. Jako pierwszy miałem do nich dostęp. Zaczynałem życie po dziennikarsku. Pojawiła sie oferta z "Gazety Wyborczej". Szkoda mi było PAP-u, ale szef mnie wypchnął, bo wiedział, że tam będę miał większe szanse rozwoju - tak o swoich początkach pracy dziennikarskiej opowiadał Wojciech Jagielski.

Wszyscy uważnie też słuchali o pracach na książkami i reportażami oraz wyjazdach Jagielskiego i spotkaniu z Mandelą oraz innymi bohaterami jego książek i reportaży.

Czy się bał tych wyjazdów w miejsca konfliktów? - Bałem się. Ale szczegółów, a nie ogółu. Zachowywałem się jak żołnierz. Musiałem skupiać się na zadaniach, jak wyjeżdżałem na te wszystkie wojny. Moje obawy ginęły wtedy, gdy dostawałem bilet i stawiałem się na spotkanie. Może to działa jakiś mechanizm wyparcia? Uważałem, że muszę się dobrze przygotować, zdobyć jak najwięcej wiadomości. Na przykład do Gruzji już bym się nie udał, bo instynktownie czułem, że moje kocie życia tam się skończyły. Więcej limitu nie ma - podsumował Wojciech Jagielski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska