Nie obyło się bez niespodzianek, bo w miejscu przyszłej budowy znajdowała się łuska pocisku z czasów II wojny światowej. Znalezisko narobiło trochę zamieszania, bo teren został zabezpieczony, na miejsce wezwano tez patrol saperów. - Wszystko wyglądało bardzo groźnie - mówi Janusz Tomas z komitetu odbudowy Pomnika Wdzięczności Chrystusa Króla. - Skończyło się na strachu, ale lepiej uważać, niż później żałować.
W środę zacznie się kopanie dołu pod fundamenty, a potem zalewanie ich, a wszystko pod okiem konserwatora zabytków.
Komitet odbudowy pomnika ma już za sobą rok działalności. Przez ten czas jego członkom udało się zebrać 35 tys. zł. Część pieniędzy poszła na druk cegiełek, cześć na dokumentację, ale na koncie zostało jeszcze 26 tys. zł. - Ze wszystkich pieniędzy skrupulatnie się rozliczymy - mówi Tomas. - W przyszłym tygodniu rozliczenie trafi na biurko starosty. Ponieważ wygasło nam pozwolenie na zbiórkę publiczną, bo mieliśmy je na rok, zwrócimy się o kolejne.
Odbudowa zniszczonego przez Niemców monumentu prosta nie będzie, ale sępolanie chcą zacząć. Nadal trwa też spór o nazwę - część mieszkańców jest zdania, że pomnik nosi nazwę Chrystusa Króla, a część, że Wdzięczności Chrystusa Króla, bo tak się utarło od lat. Wszystko wskazuje na to, że sępolan pogodzić może jedynie autorytet językoznawczy. Już wrócono się z prośbą o konsultację, więc przed przecięciem wstęgi z pewnością znana będzie właściwa interpretacja nazwy obelisku.
Czytaj e-wydanie »