Czasu jest niewiele, dlatego każda godzina spędzona przy książkach z testami jest na wagę złota.
Maturzysta, który dopiero teraz uświadomił sobie, że egzaminy tuż, tuż może być nieco zszokowany. Po pierwsze stanem swojej wiedzy, a po drugie czasem, a w zasadzie brakiem czasu, bo na przykład matura z polskiego już 4 maja. W takiej sytuacji jest chociażby Beata z Torunia. Do tej pory książki odstawiała na bok. Wolała bawić się na imprezach. Jednak pewnego dnia spojrzała na kalendarz i ją zamurowało.
Ala, mimo deficytu czasu wie co robić. W księgarniach kupiła sobie testy egzaminacyjne. Od kilku dni siedzi nad nimi do późnych godzin nocnych. Umówiła się też na indywidualne korepetycje.
- Nie chcę nikomu podcinać skrzydeł, ale to już nie ma sensu - mówi dyrektor toruńskiego X LO Andrzej Drozdowski. Po prostu w ciągu dwóch tygodni nasz mózg wiele wiedzy nie wchłonie.
Innego zdania jest jednak korepetytor Marcin. Takiej zdesperowanej osobie zaproponowałby przyspieszony kurs języka polskiego:
Cztery godziny dziennie przez 14 dni to wychodzi niezła sumka. Ponad tysiąc złotych. Warto, czy nie warto inwestować? To już każdy z osobna musi odpowiedzieć sobie na to pytanie.