ŻNIN. Ks. Edmund Ruta - ostatnie pożegnanie
On Boga prosił, aby dał mu przeżyć do 90 urodzin. Został wysłuchany - powiedział ks. Tadeusz Nowak podczas wczorajszego kazania, gdy wielu przyszło do kościoła pw. św. Floriana pożegnać ks. kan. Edmunda Rutę.
- Naznaczony był stygmatem cierpienia. Jako młody człowiek chorował na tyfus plamisty, później miał zawał, cierpiał też na nowotwór. A mimo to dożył takiego wieku i umiał pięknie nieść swój krzyż. Nigdy się nie uskarżał. Dopiero w Wielki Piątek, dzień przed śmiercią (zmarł w wigilię Niedzieli Zmartwychwstania), wyznał lekarzowi, że bardzo cierpi. Ale nawet w szpitalu, gdy ludzie Go odwiedzali, odwdzięczał się życzliwym "Bóg zapłać“.
Czytaj: Zmarł ks. Edmund Ruta. Pogrzeb w czwartek w Żninie
Komandor też pożegnał
- Bracie - powiedział do ks. Edmunda komandor Józef Kowalkiewicz. - Mam prawo się tak zwracać. Bo gdy razem otrzymywaliśmy tytuł "Zasłużony dla Gminy Żnin“, ksiądz Edmund złapał mnie za ramię i powiedział: "Jesteś moim bratem“.
Edmund Ruta to był człowiek nieprzeciętny. Wielki duchem, oddany ludziom.
W książce pt. "Ruta, najlepsze ziółko. Wspomnienia i anegdoty z życia ks. Edmunda Ruty“ zebrane przez Tomasza Groneta, radzi nam: "Uśmiechaj się do twarzy smutnych i pogodnych, do ludzi młodych i starych, prostych i wykształconych, życzliwych i nieprzyjaznych. (...) Każdy bowiem najmniejszy uśmiech rozwesela serce, pomaga do zdrowia, dodaje powabu twarzy, nasuwa łagodne myśli, ułatwia pracę...“
Ks. Edmund radził też: "Przytulajmy się! Dotyk jest bardzo ważny, ma moc uzdrawiania. Rodzice mają np. zdolność uzdrawiania swoich dzieci. Kiedy dziecko jest chore, tuli się do matki. Jak ojciec kładzie ręce na główkę dziecka, ono zaraz się uspokaja.“
Podziękował wszystkim
Już na cmentarzu mowę pożegnalną wygłosił też burmistrz Leszek Jakubowski: - On nie był kapłanem z urzędu. Był kapłanem ludzi ubogich, chorych, cierpiących. Wszystkich nas.
Ks. Tadeusz Nowak podziękował za czuwanie przy trumnie zmarłego wielu osobom, w tym strażakom i harcerzom. Podziękował za uczestnictwo licznie przybyłym księżom, siostrom zakonnym, a w pierwszej kolejności biskupowi Krzysztofowi Wętkowskiemu.