Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. dr hab. Mariusz Kuciński: - Współcześnie próbuje się odsunąć śmierć, traktować, jakby jej nie było

Grażyna Rakowicz
Śmierć była zawsze obecna, bo człowiek zawsze... umiera. Nie ma takiego miejsca na Ziemi, gdzie nie byłoby tej śmierci. Ale rzeczywiście to jej pojmowanie jest różne - mówi ks. dr hab. Mariusz Kuciński prof. Akademii Kujawsko-Pomorskiej, proboszcz Parafii św. Mateusza w Bydgoszczy, dyrektor Centrum Studiów Ratzingera.
Śmierć była zawsze obecna, bo człowiek zawsze... umiera. Nie ma takiego miejsca na Ziemi, gdzie nie byłoby tej śmierci. Ale rzeczywiście to jej pojmowanie jest różne - mówi ks. dr hab. Mariusz Kuciński prof. Akademii Kujawsko-Pomorskiej, proboszcz Parafii św. Mateusza w Bydgoszczy, dyrektor Centrum Studiów Ratzingera. Anna Kaczmarz
Wydaje mi się, że współcześnie próbuje się śmierć odsunąć. Traktować tak, jakby jej nie było... Człowiekowi wydaje się, że to od niego wszystko zależy, że jest panem wszystkiego i dlatego niedostatecznie docenia to swoje życie. Tak naprawdę nie rozumie, czym ono jest. A później słyszymy, że umiera młoda osoba, bo wsiadła za kierownicę na przykład pod wpływem alkoholu. Absolutnie się nie przewiduje tego, że może coś się stać, jak i tego, że jest to nieodwracalne. Ten pogląd w dużej mierze wynika z wychowania współczesnego człowieka przez gry komputerowe i social media, które kreują myślenie: przecież mogę mieć drugie życie. A jednak człowiek od swojego poczęcia zmierza tylko w jednym kierunku - ku śmierci... - mówi ks. dr hab. Mariusz Kuciński prof. Akademii Kujawsko-Pomorskiej, proboszcz Parafii św. Mateusza w Bydgoszczy, dyrektor Centrum Studiów Ratzingera.

Dlaczego 1 listopada - Dzień Wszystkich Świętych - jest "Wielkim dniem pociechy"?
Ponieważ w tym dniu w Kościele katolickim wspominamy całą rzeszę świętych - nie tylko tych uznanych oficjalnie, a więc beatyfikowanych i kanonizowanych, ale również tych wszystkich wiernych zmarłych, których życie było nacechowane świętością. Tych świętych, którzy w swoim życiu zmagali się - tak samo jak my - z różnymi problemami, a którzy osiągnęli już wieczne szczęście przebywania z Bogiem w niebie. Kościół widzi w nich swych orędowników u Boga, ale i stawia nam tych świętych za przykład do naśladowania. Tak więc jest w tym dniu dla nas ogromna nadzieja na to, że i może nam uda się także pójść tą samą drogą.

Dzień Wszystkich Świętych czci zmarłych świętych już zbawionych, a jednak tego dnia odwiedzamy głównie groby swoich zmarłych i to przede wszystkim ich wspominamy...
Tak rzeczywiście jest, że to właśnie 1 listopada odwiedzamy przede wszystkim groby swoich zmarłych, choćby dlatego, że mamy - po prostu - ten dzień ustawowo wolny od pracy. Tak naprawdę powinniśmy to czynić 2 listopada, w Dzień Zaduszny, ale niestety tego dnia już pracujemy. Sądzę jednak, że nie jest najważniejsze, kiedy te groby odwiedzamy, tylko to, że jesteśmy wówczas obecni na cmentarzach, wspominamy wszystkich zmarłych i modlimy się o dar życia wiecznego dla nich. Zapalamy świece, stawiamy kwiaty... Taka jest nasza wiara i tradycja.

Gdybyśmy mieli zestawić te dwa dni ze sobą, to jaka jest różnica między nimi?
Różnica bardzo duża. 1 dzień listopada pokazuje nam to powszechne powołanie do świętości. Że Bóg, który jest dawcą świętości, dał nam wielu różnych świętych a jednocześnie zaprasza nas do tego, abyśmy i my poszli ich drogą. Dlatego 1 listopada słyszymy w Ewangelii 8 Błogosławieństw. To streszczenie doskonałości chrześcijańskiej, które zawiera wskazówki, jak powinniśmy działać i jaką postawę przyjąć, żeby wejść do Królestwa Bożego. A więc m. in. błogosławieni ubodzy w duchu, błogosławieni cisi i ci, którzy się smucą. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości... Natomiast 2 listopada to dzień szczególny, w którym modlimy się przede wszystkim o to, żeby tym osobom, które często nie były przygotowane na śmierć, Pan Bóg skrócił cierpienia czyśćcowe. To jest ogromna różnica: 1 listopada wskazuje na świętość, natomiast 2 listopada pokazuje nam potrzebę modlitwy za naszych zmarłych.

Święty Jan Paweł II powiedział, że modlitwa za zmarłych jest ważną powinnością.
I tak jest. Bo jeśli nawet nasi bliscy zmarli, odeszli w łasce i zaprzyjaźnieni z Bogiem, to - aby dostąpić tej radości w niebie - może ciągle potrzebują tego ostatniego oczyszczenia, stąd tak ważna jest ta modlitwa za nich. W swoim testamencie święty Jan Paweł II napisał, żeby po jego śmierci odprawiono za niego mszę. Także i on zdawał sobie sprawę z tego, że tej modlitwy potrzebuje. Zresztą tak jak każdy z nas... Tym samym święty Jan Paweł II zdawał sobie sprawę i z tego, że każdy człowiek jest słaby, że popełnia błędy i potrzebuje tego oczyszczenia, stąd ta modlitwa za zmarłych jest bardzo ważna.

Natomiast między 1 a 8 listopada można uzyskać odpust zupełny. Na jakiej podstawie?
Odpust ten uzyskujemy, jeśli będziemy w stanie łaski uświęcającej, czyli nie będziemy przywiązani do grzechu, a więc wyspowiadamy się i przyjmiemy Komunię Świętą oraz nawiedzimy kościół lub cmentarz. I co istotne, taki odpust zupełny możemy ofiarować raz dziennie za jedną zmarłą osobę. Dodatkowo na większości cmentarzy w Polsce mają miejsce procesje wiernych, to także wyraźny znak tego pobożnego nawiedzenia tych miejsc.

A z czego wynika taka różnorodność w celebracji Święta Zmarłych. W Meksyku w tym dniu, zwanym Día de Muertos, przygotowuje się m. in. cukrowe czaszki malowane na kolorowo, ozdabiane naklejkami, paciorkami oraz świecidełkami i podpisuje imionami zmarłych. W Ekwadorze buduje się ołtarzyki, w Stanach Zjednoczonych ten dzień symbolizuje Halloween.
Ta różnorodność przeżywania tego aspektu śmierci to nic innego, jak - w zależności od danej kultury - sposób na oswojenie się z nią. Na przygotowanie siebie i innych do tej śmierci, bo przecież człowiek nie wie, kiedy umrze. Poprzez te formy następuje też takie przygotowanie na spotkanie z Bogiem.

Jak we współczesnej kulturze pojmowana jest śmierć?
Śmierć była zawsze obecna, bo człowiek zawsze... umiera. Nie ma takiego miejsca na Ziemi, gdzie nie byłoby tej śmierci. Ale rzeczywiście to jej pojmowanie jest różne. I jest ona trudnym doświadczeniem - jeśli ktoś umiera, to trzymamy go za rękę, bo człowiek tak naprawdę jej nie zna. Jeszcze nie wie, co się z nim stanie po śmierci, choć święty Paweł mówi, że Pan Jezus przyszedł i rzucił światło na życie i na nieśmiertelność. Że to dopiero Pan Jezus - przez to, że zmartwychwstał - sprawił, że człowiek, który umiera, przechodzi z tego ziemskiego życia do życia z Bogiem. A to przejście może być różne, ale na pewno - zawsze dla nas pozostających - bolesne. Dlatego tak ważne są te gesty: jak kogoś obraziłem, to powinienem się z nim pogodzić, wówczas taki czyn ma nie tylko wymiar ziemski, ale i ten wymiar wieczny. Pyta Pani o obecne pojmowanie śmierci? Wydaje mi się, że współcześnie próbuje się tę śmierć odsunąć. Traktować tak, jakby jej nie było... Człowiekowi wydaje się, że to od niego wszystko zależy, że jest panem wszystkiego i dlatego niedostatecznie docenia to swoje życie. Tak naprawdę nie rozumie, czym ono jest. A później słyszymy, że umiera młoda osoba, bo wsiadła za kierownicę na przykład pod wpływem alkoholu. Absolutnie się nie przewiduje tego, że może coś się stać, jak i tego, że jest to nieodwracalne. Ten pogląd w dużej mierze wynika z wychowania współczesnego człowieka przez gry komputerowe i social media, które kreują myślenie: przecież mogę mieć drugie życie. A jednak człowiek od swojego poczęcia zmierza tylko w jednym kierunku - ku śmierci...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska