W maju tego roku walczyła ona z Kędzią o mandat w wyborach uzupełniających.
Gdy przegrała, uznała, że jej polityczny oponent nie mieszka w Wąbrzeźnie, więc - zgodnie z ordynacją - nie miał prawa wybieralności do miejscowej Rady.
- Przedstawiłem dowody i sąd uznał, że jestem mieszkańcem Wąbrzeźna. Przyznaję, że poczułem ulgę - podkreślał wczoraj Kędzia.
Czytaj też: Przewodniczący rady drugi raz straci mandat? Dziś sąd może podjąć decyzję
Z kolei Małgorzata Stempka nie chciała komentować sprawy. Powiedziała jedynie, że jeszcze nie wie, czy będzie się odwoływać od decyzji sądu.
Gdyby majowe wybory zostały unieważnione, radny Kędzia z samorządem musiałby się pożegnać już drugi raz w tej kadencji. Pierwszy raz stało się tak w lutym tego roku. Mandat wygasiła wówczas wojewoda Ewa Mes. Powód?
Zdaniem wojewody Kędzia prowadził działalność gospodarczą z wykorzystaniem majątku komunalnego. A tego mu zakazuje prawo.
Radny mógł się odwołać od decyzji wojewody do sądu, ale zamiast tego wystartował w wyborach uzupełniających i je wygrał.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »