Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waldemar Kraska dla pomorska.pl: - Trzeba nauczyć się żyć z koronawirusem

Grażyna Rakowicz
- Widzimy tendencję zdecydowanie spadkową. Myślę, że w następnych tygodniach, kiedy będzie zdecydowanie cieplej, tych zakażeń będzie znacznie mniej, bo w pandemii jest taka tendencja, że w tych cieplejszych porach roku liczba zakażeń faktycznie maleje - mówi Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia.
- Widzimy tendencję zdecydowanie spadkową. Myślę, że w następnych tygodniach, kiedy będzie zdecydowanie cieplej, tych zakażeń będzie znacznie mniej, bo w pandemii jest taka tendencja, że w tych cieplejszych porach roku liczba zakażeń faktycznie maleje - mówi Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia. Krystian Dobuszyński
W czasie pandemii wiele pieniędzy przeznaczyliśmy także na doposażenie w sprzęt szpitali, nie tylko tych covidowych. Do tych, w województwie kujawsko-pomorskim trafiło już wiele milionów złotych. Ten sprzęt zostanie tutaj i będzie dobrze służył pacjentom w regionie. - mówi Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia.

Od 20 kwietnia seniorzy, którzy ukończyli 80 lat będą mogli przyjąć drugą dawkę przypominającą szczepionki przeciw COVID-19 czyli faktycznie już czwartą. Ruszyła właśnie rejestracja, a co z pozostałymi osobami?
Jako ministerstwo zdrowia musimy myśleć o jesieni, bo ta pora roku może być w tej pandemii kluczowa - w miarę upływu czasu nasza odporność spada. Zarówno po przechorowaniu koronawirusa, jak i po zaszczepieniu się, może nie wygasa, ale zdecydowanie maleje.

Wprowadziliśmy dla osób powyżej 80. roku życia tę drugą dawkę przypominającą. Na początku jesieni osoby te będą miały większą odporność. A jest to grupa największego ryzyka, gdzie bardzo dużo osób, niestety, umierało w czasie pandemii. Natomiast nie ma w tej chwili rekomendacji, aby podawać drugą dawkę przypominającą pozostałym osobom, poniżej 80. roku życia. Ale to, w miarę upływu czasu, może się zmienić.

A w którym miejscu pandemii teraz jesteśmy?
W opadającej piątej fali. Aczkolwiek, jak spojrzymy na dzienne zachorowania, to tych nowych przypadków troszeczkę jest. W środę (20 kwietnia - przyp. red.), jak rozmawiamy, mamy ich ponad 1500.

To niemało, skoro piąta fala opada…
To nie jest mało, ale widzimy tendencję zdecydowanie spadkową. W środę respiratora czyli wsparcia oddziału intensywnej terapii wymagało 80 osób i to jest wskaźnik jak najbardziej dla nas miarodajny. Myślę, że w następnych tygodniach, kiedy będzie zdecydowanie cieplej, tych zakażeń będzie znacznie mniej, bo w pandemii jest taka tendencja, że w tych cieplejszych porach roku liczba zakażeń faktycznie maleje.

Z jednej strony nie testujemy się, nie ma izolacji ani kwarantanny, a z drugiej - w kraju mamy już dwa subwarianty Omikrona. Jaka może być ta pandemia jesienią?
Te subwarianty są zdecydowanie łagodniejsze, nie obserwujemy większej liczby hospitalizacji. To jest tu najważniejsze. A co do jesieni, to jedna z teorii mówi, że w tym czasie Omikron zniknie, a w jego miejsce pojawi się jego poprzednik, czyli Delta. Nie był on może tak zakaźnym wariantem, ale dawał groźniejsze skutki kliniczne i więcej osób wymagało hospitalizacji. To jest kolejny argument na to, żebyśmy się szczepili, żeby jednak uzyskiwać tę odporność.

A jaką mamy tę odporność teraz?
Wydaje się, że 95 proc. naszej populacji już ma jakieś przeciwciała, bo praktycznie wszyscy zetknęliśmy się z Omikronem. Jeśli jednak jesienią pojawi Delta, to myślę, że kluczowe będą szczepienia.

Koronawirus wciąż mutuje, więc pozostanie już z nami?
Trzeba się nauczyć żyć z koronawirusem. Traktować go, jak każdą inną chorobę zakaźną. Dlatego zrezygnowaliśmy z tzw. łóżek covidowych. Chcemy, żeby pacjent był już leczony także w innych szpitalach nie tylko w tych covidowych, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że po ponad dwóch latach pandemii ten dług zdrowotny, niestety, jest duży. Szczególnie w kardiologii i onkologii. Tutaj tych pacjentów jest bardzo dużo. Stało się tak, bo część osób nie leczyła się w czasie pandemii w ogóle i odraczała diagnostykę, która była zaplanowana, a w przypadku choroby onkologicznej czas odgrywa istotną rolę. Trzeba teraz go bardzo szybko nadrobić.

Leczą się też u nas uchodźcy z Ukrainy…
Mamy w Polsce ponad 2 mln 800 tys. uchodźców zza wschodniej granicy, dla których nasza służba zdrowia jest otwarta na takich samych warunkach jak dla Polaków, choć wsparcie Ukraińców nie jest finansowanie z NFZ, tylko z budżetu państwa. Są to duże pieniądze. Wyliczyliśmy, że na milion uchodźców potrzeba miesięcznie około 300 mln zł. A jak będziemy mieli 3 mln uchodźców, to miesięcznie będzie to prawie miliard złotych na opiekę medyczną dla nich. W szpitalach mamy teraz około 2 tys. pacjentów z Ukrainy, z czego połowa to dzieci, które ciężko zniosły podróż – są odwodnione, wyziębione, ale także zmiana diety czy nawet klimatu, odbiła się na ich zdrowiu. To są najczęściej krótkie hospitalizacje.

Są do nas przywożeni także pacjenci - żołnierze z Ukrainy?
Jesteśmy w stałym kontakcie z minister zdrowia Ukrainy. Przymierzamy się do tego, aby pomóc Ukrainie w leczeniu pacjentów już wstępnie u nich zdiagnozowanych i leczonych, którzy będą wymagali rehabilitacji lub ponownej operacji. Są u nas cywile, ale także pierwsi żołnierze właśnie do nas przyjechali.

Pacjenci z Ukrainy są także przewożeni do szpitali w krajach Unii Europejskiej…
Tak, głównie dzieci – ponad czterdzieścioro już trafiło do placówek medycznych w krajach Unii Europejskiej. Najczęściej z chorobami nowotworowymi, które wymagają dalszego leczenia, bo wojna przerwała im terapię. Aczkolwiek muszę powiedzieć, że ich rodzice niechętnie chcą wyjeżdżać z Polski, bo jest tu dobra opieka medyczna, ale i są blisko granicy z Ukrainą, co ma dla nich duże znaczenie. Wielu chce wrócić do swojej ojczyzny, jak to tylko będzie możliwe. To leczenie onkologiczne jest też kontynuowane u dorosłych uchodźców.

Patrząc globalnie na polską służbę zdrowia, są opinie, że wraca ona na właściwe tory. Co to oznacza?
To znaczy, że zaczynamy normalnie zajmować się pacjentami kardiologicznymi, onkologicznymi, tymi z chorobami układu oddechowego, z całą gamą schorzeń, bo ten dług zdrowotny po pandemii będzie na pewno spory.

- Trzeba się nauczyć żyć z koronawirusem. Traktować go, jak każdą inną chorobę zakaźną - mówi Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia.
- Trzeba się nauczyć żyć z koronawirusem. Traktować go, jak każdą inną chorobę zakaźną - mówi Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia. archiwum Polska Press

Ale są spore kolejki do specjalistów…
Bo tu, podobnie jak w onkologii, dopiero zaczynamy chodzić do specjalistów, stąd te wydłużone kolejki. Najlepiej jest w takiej sytuacji zacząć leczenie od lekarza rodzinnego, który właściwie nami pokieruje. Nie zawsze lekarz specjalista jest od razu potrzebny.

To czego potrzeba teraz naszej służbie zdrowia?
Spokoju, wytężonej pracy. Pandemia pokazała, że polska opieka zdrowotna zdała ten egzamin dzięki ofiarności wszystkich pracowników medycznych.

I wsparcia w sprzęt? Taki trafił teraz do szpitali w naszym regionie.
Rzeczywiście, w czasie pandemii wiele pieniędzy przeznaczyliśmy także na doposażenie w sprzęt szpitali, nie tylko tych covidowych. Do tych, w województwie kujawsko-pomorskim trafiło już wiele milionów złotych. Ten sprzęt zostanie tutaj i będzie dobrze służył pacjentom w regionie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska