Trybunał Polskiego Związku Motorowego przychylił się do odwołania leszczyńskiego klubu od decyzji Komisji Orzekającej Speedway Ekstraligi, która zamknęła stadion Unii na miesiąc. Była to kara za nieregulaminowe przygotowanie toru na pierwszy mecz półfinałowy z Unibaksem Toruń .
Przypomnijmy; spotkanie zakończyło się 17-punktową przegraną toruńskiej drużyny (co przy wygranym rewanżu 49:41 przekreśliło szanse "Aniołów" na awans do finału) oraz kontuzjami Emila Pulczyńskiego i Adriana Miedzińskiego.
Cieszymy się i koniec
Unia Leszno od razu zapowiedziała, że mecz finałowy rozegra na swoim stadionie, albo nie przystąpi do niego wcale. Od decyzji Komisji Orzekającej SE złożyła odwołanie do trybunału PZMot. Wczoraj związek przychylił się do jej wniosku - kara zamknięcia stadionu została zawieszona na jeden rok. Podtrzymano natomiast decyzję o karze finansowej. Unia musi zapłacić 75 tysięcy złotych.
Dlaczego Polski Związek Motorowy podważył decyzję Komisji Orzekającej Ligi? W uzasadnieniu przedstawiciele trybunału napisali o okolicznościach łagodzących, jakimi było uznanie przez Unię "swojego, co najmniej rażącego niedbalstwa w nieregulaminowym przygotowaniu toru". Przedłużenie możliwości zawieszenia licencji na rok ma być środkiem dyscyplinującym dla Unii i zapobiegać takim wydarzeniom w przyszłości.
Przeczytaj też: Po meczu Unia - Unibax Toruń. Prokurator wjedzie na tor?
- Cieszymy się z tej decyzji i na tym koniec - skomentował członek zarządu Unii Ireneusz Igielski dla PAP. - Zamykamy tę sprawę i zabieramy się do pracy. W niedzielę jedziemy finał, a czasu pozostało niewiele.
Ofiara nie żyje
Wściekłości po decyzji trybunału nie krył wczoraj Wojciech Stępniewski, prezes Unibaksu. - Ofiara nie żyje, a sprawca jest na wolności - podsumował decyzję trybunału PZM. - Winę leszczyńskich działaczy uznała Komisja Orzekająca Speedway Ekstraligi. Trybunał też stwierdził, że tor nie był przygotowany regulaminowo. Ale karę anulowano. To Unia jest w finale i to w Lesznie odbędą się zawody o złoty medal. Wystarczyło zapłacić 75 tysięcy złotych kary, tyle kosztuje start w finale. Józef Dworakowski (szef Unii - red.) rzekomo dba o leszczyńskich kibiców. Tak naprawdę dba wyłącznie o własny interes. Chodzi o wpływy za bilety, a fakt jest taki, że Unia na finale po prostu zarobi. Tylko pozbawienie ich wpływów ze sprzedaży biletów ukróciłoby praktyki z preparowaniem torów.
Leszno do prokuratora
Wczorajsza decyzja trybunału nie kończy walki między klubami z Torunia i Leszna. Z wnioskiem do prokuratora generalnego o zbadanie toru w Lesznie zwrócił się wicemarszałek sejmu Jerzy Wenderlich. Toruński poseł na wczorajszej konferencji prasowej na Moto-arenie zarządał nawet wycofania Unii z rozgrywek. - Skończyły się żarty - zapowiedział.