Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wandale zdewastowali cmentarz

Tekst i fot. Marek Ewertowski
Na początku lipca br. odbyła się uroczystość odsłonięcia pamiątkowego obelisku na odnowionym cmentarzu ewangelickim. Dziś, po dwóch miesiącach, miejsce spoczynku zmarłych dawnych mieszkańców wsi, zostało zdewastowane.
Wandale zdewastowali cmentarz

-Pojechałem załatwić wycięcie krzewów i uporządkowanie cmentarza i ze zdumieniem zauważyłem poprzewracane i zdewastowane nagrobki oraz potłuczone tablice - mówi dr Arkadiusz Fischer, którego przodkowie spoczywają na starym, nieczynnym cmentarzu w Michałkach w gminie Świedziebnia.

Przeczytaj także:Nawałnica zniszczyła zabytkowy cmentarz w regionie!

Po wojnie, aż do lat 90-tych XX w., cmentarz był świadomie i systematycznie dewastowany. Miejsce dawnej jego świetności zajęły drzewa i krzewy oraz fragmenty pozostałości po nagrobkach.

Zaniedbanym i zdewastowanym cmentarzem, nieczynnym od 1945 roku, postanowił zająć się Arkadiusz Fischer. Trzeba było wykarczować w pierwszej kolejności liczne krzewy i drzewa z dawnej nekropolii. Przez rok Piotr i Jacek Brodziński, Piotr Głowiński i Krzysztof Chełmicki mozolnie sklejali i stawiali do pionu potłuczone tablice i nagrobki. Jak sami mówią, chcieli aby dzieci i młodzież znali historię swojej małej ojczyzny.

Pamiątkowa tablica

Wandale zdewastowali cmentarz

Na cmentarzu, na przepołowionym dużym polnym głazie, umieszczono w centralnym punkcie pamiątkową tablicę. Na kamieniu widnieje data 1690 - 1946 oraz krzyż i dwujęzyczny napis (po polsku i niemiecku) - "Bądźcie miłosierni, jak ojciec wasz jest miłosierny".
Prócz mieszkańców w uroczystości wzięli udział także potomkowie i rodzina dawnych mieszkańców Michałk wyznania ewangelickiego i obywatele Niemiec.

- W uroczystości lipcowej uczestniczyli przedstawiciele samorządu powiatowego i gminnego oraz mieszkańcy, a teraz ktoś porozbijał nagrobki. Przecież te stare mogiły nikomu nie szkodzą - smutno opowiada Arkadiusz Fischer. - Powtórne niszczenie cmentarza to nie jest wandalizm, który można porównać z chuligańskim wybrykiem. To jest jeszcze coś gorszego. Sprawcy przesiąknięci są chyba nienawiścią.

Historia cmentarza w Michałkach datuje swoje początki na koniec XVII wieku. W 1710 roku powstała pierwsza szkoła we wsi. W związku ze zwiększeniem się ludności czyniono starania o utworzenie parafii ewangelicko-luterańskiej. Kościół w Michałkach powstał w 1979 roku, a parafia kilka lat później.

Pierwszym księdzem został Albert Bocianowski, urodzony w okolicach Giżycka. Studia teologiczne ukończył w Królewcu (Königsberg), w czasie gdy główną postacią tej uczelni był Emanuel Kant. Po kilku latach sprawowania bożej posługi zmarł w wieku 40 lat. Pochowany został na cmentarzu w Michałkach w 1792 roku. Uroczystości pogrzebowe poprowadził ksiądz Krieger z Brodnicy. Razem z nim spoczywa jeszcze dwóch innych księży: Karol Haberfeld (+1838r.) i Ernest Kattein (+1890r., urodzony w Bytomiu).

Cmentarz charakteryzuje się bogactwem kulturowym, w którym na szczególną uwagę zasługują krzyże celtyckie. Pierwotnie zajmował powierzchnię około 0,8 ha, Obecnie nekropolia zmniejszyła się do 0,5 ha. Pozostała część użytkowana jest rolniczo.

Kto zniszczył nagrobki? Miejscowi?

Dlaczego ktoś porozbijał odnowione nagrobki zmarłych mieszkańców wsi Michałki? Czy był to akt zwykłego wandalizmu? Komu przeszkadza pamięć o dawnych mieszkańcach? Na tak postawione pytania próbuje znaleźć odpowiedź Arkadiusz Fischer, pomysłodawca odnowienia starego ewangelickiego.

- Dzieje się to wszystko w okresie, gdy w tym miejscu ma się pojawić międzynarodowa grupa studentów z Niemiec, Rosji i Polski, która zapoznaje się z historią tych ziem - dodaje Fischer.- Po trudzie rewitalizacji starej nekropolii, niestety, ponownie jest w ruinie.

Coraz częściej zaczynamy doceniać rolę historii w naszym codziennym życiu. W wielu miejscowościach, w których nastąpiły zmiany wywołane wojną, czcimy pamięć dawnych mieszkańców. Odnawiane są zapomniane i zdewastowane cmentarze.

- Tragiczna historia dzieliła sąsiadów, czasem nawet rodziny, ale trudno znaleźć właściwe określenie na to, co stało się w Michałkach - komentuje ks. Michał Walukiewicz z parafii Kościoła Ewangelicko - Augsburskiego w Rypinie. - Ludzie, którzy nie szanują mogił zmarłych, nie mogą mieć szacunku dla żywych. Należy przypuszczać, że dewastacji dopuścili się miejscowi.

- Trudno przypuszczać, że ktoś obcy przyjechał i po wypiciu kilku piw, rozbijał nagrobki - dodaje kapłan. - Nasuwa się tylko jedno określenie - wstyd.

Zdaniem księdza, który celebrował mszę w kościele w Michałkach i uczestniczył w uroczystości odsłonięcia tablicy na cmentarzu, takie zachowanie jest pokłosiem wielu lat skłócania ludzi i utożsamiania wyznania z narodowością.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska