Przypomnijmy: NIK kilka lat temu ustalił, że z powodu nieprawidłowości przy zalewaniu byłej kopalni soli, w Inowrocławiu może dojść do powstania zapadlisk. Radni PiS obawiają się powtórki z Wapna, gdzie w ciągu kilku dni zapadło się pod ziemię prawie całe miasteczko. Dlatego wnioskowali o zwołanie specjalnej sesji Rady Miejskiej.
Sprawę analizowali radni dwóch komisji: bezpieczeństwa oraz ładu przestrzennego. We wczorajszej "Pomorskiej" wspomnieliśmy o raporcie, w którym naukowcy z Krakowa krytycznie odnieśli się do ustaleń NIK-u. Okazał się on kluczowym dla podjęcia decyzji o nie zwoływaniu specjalnej sesji Rady Miejskiej.
Czytaj: Bajeczne wnętrza zalanej przed laty kopalni soli w Inowrocławiu znów ożyją?
Przewodniczący Tomasz Marcinkowski zgodził się na to, abyśmy zajrzeli do tego raportu. Jest to oświadczenie naukowców z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Górnictwa Surowców Chemicznych Chemkop sp. z o.o. z Krakowa, które powstało kilka miesięcy po opublikowaniu raportu NIK-u.
Naukowcy z Chemkopu podważają zdecydowaną większość zarzutów NIK-u. Przekonują, że proces likwidacji kopalni został wykonany prawidłowo i zabezpieczył miasto przed grożącą mu katastrofą.
"Czy likwidacja kopalni sprowadziło jakieś zagrożenie dla Inowrocławia?" - pytają naukowcy i od razu odpowiadają: "Nie. Właśnie takie zagrożenie zlikwidowała. Scenariusz Wapna nie może się powtórzyć" - przekonują naukowcy. Wskazują jednak również na zagrożenia.
"Czy miasto Inowrocław jest całkowicie bezpieczne?" - pytają naukowcy i odpowiadają: "Nie. Miasto zbudowane nad wysadem solnym nigdy nie jest całkowicie bezpieczne, zwłaszcza gdy wysad był eksploatowany w sposób niekontrolowany, a taka eksploatacja miała miejsce w dwóch najstarszych, nieistniejących już po pierwszej wojnie kopalniach".
Jeden z zarzutów NIK-u naukowcy Chemkopu uznają za słuszny. Dotyczy on braku pomiarów i obserwacji górotworu. "Obserwacje powinny być prowadzone. Nie wiemy tylko przez kogo i na jakiej podstawie. W zalanej kopalni Wapno pomiary prowadzi administracja państwowa" - przypominają. Przekonują, że monitoring górotworu jest konieczny. Nie da się bowiem w stu procentach wykluczyć negatywnych wpływów kopalni Solno.
Tymczasem Jerzy Gawęda z PiS dziwi się, że radni komisji bezpieczeństwa oraz ładu przestrzennego bardziej zaufali naukowcom pracującym dla spółki z ograniczoną odpowiedzialnością niż naukowcom z Akademii Górniczo-Hutniczej. Gdyż to na podstawie ustaleń naukowców z AGH powstało wystąpienie pokontrolne NIK-u. Zauważa jednak, że i pracownicy Chemkopu wskazali zagrożenia. To jego zdaniem kolejny dowód na to, aby doprowadzić w końcu do debaty na temat bezpieczeństwa Inowrocławia.
