Waży się przyszłość stadionu Włocłavii

Na 10 czerwca zarząd klubu Włocłavia zapowiadał podjęcie decyzji co do przyszłości stadionu, położonego w centrum miasta, między aleją Chopina a trasą Okrzei. Wygląda jednak na to, że na rozstrzygnięcia trzeba będzie poczekać. - Dziś czeka nas walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze Kujawsko-Pomorskiego Zwią-zku Piłki Nożnej, wiele może się zdarzyć - mówi Ryszard Chody-nicki, wiceprezes "Włocłavii" ds. organizacyjnych. - Przyszłość stadionu zależy też od tego, w jakiej lidze będziemy grać i od wielu innych elementów. Dlatego na rozstrzygnięcia w sprawie stadionu jest, moim zdaniem, jeszcze za wcześnie.

Spór o własność stadionu trwał kilka lat. Zanim w 2000 roku klubowi działacze postanowili wystąpić do sądu o stwierdzenie nabycia praw do stadionu przy ul. Chopina przez zasiedzenie, sprawdzili księgi wieczyste. Wynikało z nich jasno, że właścicielka położonego w centrum Włocławka i liczącego około 30 tys. metrów kwadratowych terenu, Zofia D., wyjechała w 1946 roku do USA . W księgach wieczystych nie było żadnej wzmianki o ewentualnych spadkobiercach.

Chętni do schedy po Zofii D. pojawili się, gdy w sądzie był już złożony wniosek o stwierdzenie nabycia spadku. Dysponowali postanowieniem sądu w Warszawie o nabyciu spadku. Ostatecznie spór zakończył się wydanym rok temu prawomocnym wyrokiem sądowym, ale dopiero ostatnio, po odrzuceniu kasacji, sprawa została ostatecznie zakończona.

Co będzie dalej ze stadionem i czy o przeznaczeniu gruntów, będących w dyspozycji klubu od dziesięcioleci, winien decydować wyłącznie jego obecny zarząd? Przypomnijmy choćby sprawę wielce zasłużonego dla miasta Włocławskiego Towarzystwa Wioślarskiego, które jakiś czas temu straciło swoją historyczną siedzibę, sprzedając Pałacyk Wioślarzy Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej.