Jak już pisaliśmy, władze Bydgoszczy i Miejskie Wodociągi i Kanalizacja planują budowę zapory wodnej w okolicach osiedla Jachcice. Turbiny zainstalowane na tamie produkowałaby prąd, zaś koroną wiodłaby droga łącząca prawo - i lewobrzeżne dzielnice mieszkaniowe. Są więc argumenty za inwestycją, ale pojawiły się też przeciwne.
Wędkarze przeciwni
- Jesteśmy zdecydowanie przeciwni budowie tej tamy - stwierdza dyrektor Arkadiusz Nicpoń, dyrektor biura Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Bydgoszczy. - Kilka miesięcy tamy wysłaliśmy w tej sprawie pismo do prezydenta miasta, przedstawiając nasze racje. Odpowiedzi brak. Jakoś tak dziwnie się składa, że o takich sprawach dowiadujemy się okrężną drogą.
Ryby wyginą
Brda od zapory w Smukale do mostu przy ul. Ludwikowo jest ostatnim naturalnym odcinkiem w dolnym biegu rzeki - o charakterze górskim. Występują tu lipień, pstrąg, troć wędrowna, łosoś. Tu ryby mają swe tarliska i tu wracają pod koniec swej długiej wędrówki, by dać nowe życie. Na tym właśnie odcinku Brdy od lat realizowany jest rządowy program zarybiania.
Dyrektor wyjaśnił, że budowa zapory zniszczy ten naturalny rytm, doprowadzi do wyginięcia ryb łososiowatych. Tego procesu nie powstrzyma nawet budowa przepławek dla ryb. Najgorsza jest cofka jaką tworzy zbiornik wodny, bo to obce środowisko dla łososiowatych. Stojąca woda zbiera zanieczyszczenia, szybciej niż płynąca rzeka nagrzewa się, zakwitają sinice.
Tu trenują kajakarze
- Jestem przekonany, że przed podjęciem decyzji o budowa tamy nikt z decydentów nie poprosi o opinię kajakarzy - skarży się Sławomir Scheffs z Sekcji Turystyki Kajakowej RTW "Bydgostia". - A my jesteśmy zdecydowanie przeciwni tej inwestycji. To ostatni piękny, krajobrazowy odcinek Brdy. To perła, którą należy chronić. Rzeka płynie szybko, występują kamieniste bystrza. Właśnie tu szlifujemy swoją kondycją przed regatami turystycznymi i po prostu cieszymy się naturą.
Według pana Sławomira, podobnie, choć na znacznie mniejszą skalę, popsuto tzw. Międzywodzie na Wyspie Młyńskiej. Wtedy też władze miejskie nie konsultowały się z kajakarzami. W efekcie powstał potworek architektoniczny, który tylko na odcinku kaskadowym jest w miarę estetyczny. Tymczasem trzeba było zbudować sztuczną, lekko meandrującą rzekę z wysokimi mostkami, tak aby kajakarze mogli nią spływać. Frajda byłaby także dla bydgoszczan, którzy mogliby oglądać popisy kajakarzy.
Zdanie Sławomira Scheffsa podzielają wszyscy kajakarze - turyści z "Bydgostii" z ich szefem Zdzisławem Piętką.
"Szlak Brdy" też nie chce
- Taka ingerencja odbije się negatywnie na środowisku - stwierdza Tadeusz Frymark, wiceprezes Regionalnego Oddziału PTTK "Szlak Brdy" w Bydgoszczy. - Szkoda byłoby niszczyć tak piękny krajobraz - to, co natura tworzyła przez kilkanaście tysięcy lat.