https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wichura dach zabrała - kolej nie naprawiła

Adam Lewandowski
-  Dbam tu o wszystko, sama robię, ale dachu przecież na  własny koszt nie naprawię! - skarży się pani Teresa.
- Dbam tu o wszystko, sama robię, ale dachu przecież na własny koszt nie naprawię! - skarży się pani Teresa. Adam Lewandowski
- Powiedziałam im, że jak nie zrobią mi dachu, to do gazety ich podam! - opowiada pani Teresa Grzenkowicz z Samostrzela.

- Dziadek był kolejarz, ojciec był kolejarz, i tylko ja z szóstki rodzeństwa wykolejona! - śmieje się pani Teresa. - O, mój adres to Samostrzel 39, a urodziłam się domek dalej od tej drogi, pod numerem 38. Tyle lat na kolei, a kolej ani myśli o mnie. Pierwszego męża mi kolej zabrała. Zginął w Nakle pod kołami pociągu. To było 29 sierpnia 1975 roku...

Jakieś fatum, czy co?

Została sama z dwójką małych dzieci. Pracowała jako dróżnik w Anielinach, potem w Samostrzelu. - Po dwudziestu latach wyszłam za mąż za wdowca - kolejarza z Wągrowca - opowiada. - Zmarł mi na raka po pięciu latach. Rok później ja dostałam raka. Dlaczego to mówię? Bo to wszystko przez kolej! Tak im to wygarnęłam w zeszłym roku, jak nie chcieli zrobić mi dachu na tym domku, w którym mieszkam. Bo eternit był, kruszył się, to huknęłam im: przez eternit te cholerne raki! W trzy dni przyjechali, eternit zrzucili i blachę położyli. Jak chcą, to potrafią!

Wichura przyszła po północy

To było 19 stycznia. Pani Teresa nie mogła zasnąć. - Ledwie oko zmrużyłam, a tu jak nie huknie! - wspomina. - Myślałam, że świat się wali! A to dach z tego domku gospodarczego wichura porwała. Belki walnęły w mur domu, woda się lała, istny Sodoma i Gomora! Dwie straże pożarne przyjechały z Sadek i Nakła. Rano była już tu komisja PKP z Bydgoszczy. Zdjęcia porobili w tym całym bałaganie, protokoły popisali. I tyle ich widziałam, choć dali słowo, że dach na pewno naprawią. Jeżdżę do Bydgoszczy, telefonuję, zwodzą mnie, obiecują. I nic. Rakiem ich, jak rok temu, nie postraszę... Więc do "Pomorskiej" napisałam. Pomóżcie mi...

Dom, obejście zadbane. Trawa skoszona. Okna wymienione na własny koszt. Centralne ogrzewanie również.

- Wszystko za własne! - skarży się pani Teresa. Ale dachu przecież z emerytury nie położę...

Wspólny kłopot

Brak dachu na domku gospodarczym nie dotyczy tylko pani Teresy. Również jej sąsiadów. Wspólny mają też kłopot z wodą.

- Wykopali nam studnię, u mnie w piwnicy wstawili hydrofor - opowiada pani Teresa. - Woda jest tak zażelaziona, że nie nadaje się do picia. Nie chcą wstawić odżeleźniacza, bo niby to drogie urządzenie, ale wodę do picia dowożą nam aż z Bydgoszczy!

Czy ktoś tu myśli?!

- Hydrofor się ciągle psuje, bo jakiś kabelek jest uszkodzony - opowiada pani Teresa. - Więc dojeżdżają tu też ciągle elektrycy i naprawiają. Kolej to chyba bardzo bogate przedsiębiorstwo, skoro stać je na dowożenie wody dla mnie i dla sąsiadów.

Po drugiej stronie torów, przy samym przejeździe kolejowym, kolejny dom PKP. Mieszkający już wiedzą, że ktoś z "Pomorskiej" przyjechał. Starszy mężczyzna pokazuje na dach i mur. Dach zrobili, mury flekują z jednej strony, z drugiej popękane nadal. - Obraz nędzy i rozpaczy! Jak to wygląda?! - skarży się. - Jak tu mieszkać?!

Zrobił, co mógł zrobić

Rozmawialiśmy wczoraj z dyrekcją PKP. - Byłem u tej pani w Samostrzelu zaraz po tej wichurze - opowiada Jerzy Durczak z Zarządu Rejonów Administrowania i Utrzymywania Nieruchomości w Bydgoszczy przy ul. Zygmunta Augusta. - Protokoły, fotografie, oraz kosztorys naprawy dachu przekazałem szczebel wyżej. Nic więcej nie mogłem już zrobić. Dalsze decyzje zapadają nie u nas i zależne są od stanu finansów.

Szczebel wyżej

Szczebel wyżej jest Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Bydgoszczy. To tam - według Jerzego Durczaka - zapadają decyzje.

Rozmawiałem z dyrektorem do spraw technicznych. O dachu w Samostrzelu nie pamięta. Bo tyle tych spraw... Potrzeb tyle, a pieniędzy o wiele za mało. Przypomniałem więc, że wichura zerwała dach dawno tremu - w styczniu tego roku. Że przecież zima się zbliża...

O szczegółach

Dyrektor techniczny obiecał więc, że zorientuje się w sprawie, że skontaktujemy się i porozmawiamy o szczegółach. Jutro - powiedział wczoraj.

Do sprawy wrócimy.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska