- Dlaczego w Chojnicach mają być tylko publiczne przedszkola - pyta retorycznie burmistrz Arseniusz Finster. W tym roku zamachu na przedszkola nie będzie, ale zmiany są przygotowywane. Burmistrz Arseniusz Finster podkreśla, że od pięciu lat opłata stała od rodziców jest na tym samym poziomie, a koszty dofinansowania każdego dziecka rosną z roku na rok. W tym roku jest to 400 zł miesięcznie. A jest to najwyższa dopłata w Pomorskiem. Poza tym na to, że przedszkola są kosztowne, wpływa fakt, iż dotacja uwzględnia system wynagradzania kadry według Karty Nauczyciela.
Niepubliczne też
Samorząd chce zejść z kosztami do 75 proc. w ciągu czterech lat i by oprócz przedszkoli publicznych pojawiły się niepubliczne. Założenie jest takie, by to dotychczasowa załoga, wykwalifikowana i świetnie przygotowana do pracy, mogła przejąć placówki w swoje ręce. Rodzice przedszkolaków już dostali list intencyjny burmistrza w tej sprawie, odbyło się też pierwsze spotkanie z dyrektorkami placówek.
Matematyka i logika
- Trudno na razie te plany komentować - mówi Małgorzata Sząszor, dyrektorka PS nr 2 w Chojnicach. - Mamy za mało danych, nie wiem, jakie będą zasady przekształcenia i jaka wysokość dotacji. A podejść do tego trzeba będzie i logicznie, i matematycznie. Na pewno trzeba to skonsultować z rodzicami.
- Są obawy - wyznaje Mirosława Przybylak, dyrektorka PS nr 5. - Jak przy każdej zmianie. Zastanawiam się tylko, jakie my naprawdę będziemy mieli wyjście? Bo ja kocham moją pracę i nie chciałabym pójść do sklepu.
We wtorek przedszkola wezmą na tapetę komisje budżetu i edukacji.