Tyle się mówi o tych zaleceniach pokontrolnych i audycie w biurze oświaty. Nie rozumiem jednego - czemu jest to tak tajne, że radny Kuszewski nie może się o tym dowiedzieć? Po co ta cała tajemnica?
A chodzi o audyt, jaki wykonano po ujawnieniu zniknięcia 700 tys. zł. Podczas kontroli stwierdzono nieprawidłowości w funkcjonowaniu biura obsługi oraz wydano zalecenia.
Radny Waldemar Kuszewski chce poznać szczegóły audytu, ale nie może. Domaga się ich na sesjach i apeluje o upublicznienie dokumentu. Na sesji bardzo enigmatycznie o wykonaniu zaleceń pokontrolnych wyrażał się także szef biura obsługi oświaty Waldemar Kuczerepa. Radni nie kryli wtedy irytacji, a Kuszewski powtórzył apel o upublicznienie dokumentu. Jak wyjaśnił "Pomorskiej", nie przekonują go argumenty burmistrza. - Burmistrz zasłania się przepisami prawa, a ja otrzymałem z ministerstwa finansów odpowiedź, że zależy to tylko od jego dobrej woli - mówi Kuszewski.
Czytelnicy także zastanawiają się, czemu audyt owiany jest taką tajemnicą. Zapytaliśmy Pawła Toczkę, gdzie tkwi problem i czemu nie można podać tego dokumentu do publicznej wiadomości, skoro został sporządzony w biurze podlegającym ratuszowi.
- Dokładnie przedstawiłem radnym zalecenia pokontrolne - odpowiada Toczko. - Protokół trafił do prokuratury. Wraz z nim dwa busy dokumentów, które teraz bada dwóch biegłych.
Jak wyjaśnia Toczko, doniesienie do prokuratury złożył zaraz po informacji od szefa biura obsługi oświaty, który nieprawidłowości wykrył.
Wiadomości z Sępólna Krajeńskiego
- Już wtedy, kiedy myśleliśmy, że chodzi o 20 tys. zł. Teraz biegli sprawdzają także dokumenty wykonane podczas audytu. Są to pisma, które zawierają dane wrażliwe - twierdzi Toczko. - Znajdują się tam numery kont i nazwiska. Jesteśmy małą społecznością. Nawet jak je wymażemy, to i tak jeśli trafią do publicznej wiadomości, będzie wiadomo, o kogo chodzi. Chcę poczekać, aż biegli zakończą pracę, a prokurator postawi zarzuty.