Tam, gdzie stoją kosze, jest na pewno czyściej - mówi nasz Czytelnik z Lipna (imię i nazwisko znane redakcji). To oczywiste? Niekoniecznie, bo zdarza się i tak, że butelki oraz inne śmieci lipnowianie rzucają obok koszy. - Ale to już zależy od kultury - mówi mężczyzna. - Natomiast gołym okiem widać w mieście, gdzie jest brudno i gdzie żadnego pojemnika nie uświadczysz. Na przykład w okolicach Szkoły Podstawowej numer dwa i gimnazjum - wylicza lipnowianin. - A przecież dzieci trzeba uczyć porządku. Tylko jak uczyć, skoro nie mają gdzie wyrzucać opakowań po chipsach czy batonikach?
Zdaniem Czytelnika, nie powinno być tak, że nie brakuje ć koszy na placu Dekerta czy na bulwarach nad rzeką Mień, a reszta miasta traktowana jest po macoszemu.
Różni zarządcy
- Rozumiem, że są różni zarządcy dróg, ale tę sprawę nasz ratusz powinien jakoś załatwić, ujednolicić - twierdzi mężczyzna. - Niestety, rzeczywiście jest tak, że mamy podpisaną umowę z miastem i zajmujemy się drogami gminnymi - mówi Marcin Kawczyński, prezes Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Lipnie. - Taka umowa zobowiązuje nas do ustawiania koszy i opróżniania ich. Natomiast docierają do nas sygnały, że tam, gdzie są drogi powiatowe i wojewódzkie - a tak dzieje się w przypadku wymienionej szkoły - jest z czystością różnie. Nie mamy na to wpływu, choć jako spółka miejska staramy się dbać o czystość miasta w ogóle, szczególnie w centrum. Nawet tam, gdzie droga nie jest nasza. Ale to nie może być zasadą...
W tej chwili w mieście jest dwadzieścia nowych pojemników na śmieci, które ustawił PUK. Są także pojemniki na psie odchody i woreczki do odchodów. - Kłopot w tym, że woreczki, ile by ich nie było, potrafią zniknąć jednej nocy - mówi prezes Kawczyński. - I nie trafiają do pojemników na odchody.
Ważne jest, aby zarządcy poczuli się w obowiązku i dbali o czystość. Powinny to robić np. spółdzielnie mieszkaniowe, wspólnoty. - Warto o to apelować, miasto będzie czystsze - mówi Marcin Kawczyński. Porządek zależy nie tylko od PUK-u!