Na wykresach ilustrujących liczbę zakażeń grypą w latach poprzedzajacych czasy pandemii wyraźnie widać, że w lutym – do połowy marca notowane były co roku szczyty grypowych zachorowań. Tymczasem już w ubiegłym roku było zdecydowanie mniej zachorowań na grypę niż wcześniej. Podobnie jest w tym sezonie. Być może bardziej przestrzegaliśmy zasad higieny i unikaliśmy kontaktów pracując z domu. A może tak agresywny patogen, jakim jest omikron, wyparł wirusy grypy?
- W tym roku mamy zdecydowanie mniej przypadków grypowych – mówi dr Jerzy Rajewski, specjalista medycyny rodzinnej z Przychodni Lekarskiej Rodzinnej w Koronowie. - Liczba zgłaszanych przypadków jest niższa od sezonów sprzed covidu. Możemy się tylko domyślać, że izolacja, noszenie maseczek, dystans spowodowało mniejszą liczbę infekcji grypowych.
- Wszyscy pacjenci z objawami grypopodobnymi (podwyższoną temperaturą, bólami mięśni, kości i suchym kaszlem) kierowani są na test w kierunku COVID–19. I zdecydowana część z tych pacjentów okazuje się zarażona wirusem SARS – CoV – 2 - mówi dr n. med. Tadeusz Dereziński, specjalista chorób wewnętrznych z NZOZ w Gniewkowie. - Żyjemy we względnym reżimie. W tym sezonie nie widzieliśmy klasycznych gryp. Nie była ona specjalnie widoczna w ubiegłym roku i teraz również jej nie widzę. Dlaczego? Na pewno w tym sezonie było więcej szczepień przeciwko grypie niż wcześniej. Szczepionki w tym sezonie były inaczej refundowane, dlatego zaszczepiło się dużo więcej ludzi niż zwykle, choć w Polsce mamy ciągle do czynienia ze szczątkową wyszczepialnością. Pewnie starsze osoby szczepią się chętniej, bo od małego były nauczone, że szczepienia odbywały się zawsze i wszędzie. Osoby starsze nie deliberują: szczepić się czy też nie, tylko się szczepią. Ciągle nie widzę wielkiego spadku chorych na Covid-19. Codziennie w przychodni zlecamy wykonanie kilkunastu testów i zdecydowanie większość z nich wychodzi pozytywnie.
- Dzięki temu, że w końcówce sezonu szczepiennego pojawiły się bezpłatne szczepienia przeciwko grypie, zaszczepiliśmy dużo więcej osób – dodaje dr Jerzy Rajewski. -W naszym ośrodku, w styczniu i lutym było to po około dwieście osób, a jesienią zaszczepiło się również kilkaset osób, co wpływa na mniejsza liczbę zachorowań. Od kiedy moi pacjenci szczepią się powszechnie, obecny sezon grypowy przebiega u nas znacznie spokojniej. Jak udaje mi się namawiać pacjentów? Przede wszystkim szczepionka powinna być dostępna cenowo. Ponadto do lekarza rodzinnego, znającego pacjentów od lat jest większe zaufanie niż w dużych, miejskich przychodniach, gdzie często zmieniają się lekarze i nie zostaje zbudowana więź pokoleniowa.
- W naszej przychodni wyszczepialność na grypę wynosi około 10 procent, to więcej niż średnia krajowa (w Polsce waha się między 3 a 5 procent), ale to ponad dwadzieścia lat przekonywania, że warto się szczepić – mówi dr Tomasz Dereziński. - W tym roku, w przeciwieństwie do sytuacji sprzed dwóch lat było w kraju dużo szczepionek.
Proces technologiczny przygotowania do szczepień trwa kilkanaście miesięcy. Już za chwilę rozpocznie się kontraktowanie szczepionek do zamówienia na nowy sezon 2022 – 2023. Co roku Światowa Organizacja Zdrowia typuje wirusy mogące wystąpić w danym sezonie (inne dla mieszkańców półkuli północnej, inne dla południowej). W każdej szczepionce znajdują się cztery warianty wirusa grypy z największym prawdopodobieństwem wystąpienia w danym sezonie.
Czy działania antyszczepionkowców nie doprowadzą do osłabienia akcji szczepienia przeciwko grypie? - To nie są antyszczepionkowcy, to są proepidemicy, oni promują epidemię – podkreśla dr Tomasz Dereziński.
