Choć aglomeracja bydgosko-toruńska nie stanowi oczywiście najczęściej wybieranym miejscem docelowym migracji, to jednak w porównaniu z innymi „średniakami” wypada z pozoru całkiem nieźle. Autor zestawienia, Szymon Pifczyk, lokuje jednak naszą metropolię w kategorii „Stagnaci” Dlaczego?
Między nami, stagnatami
Do „stagnatów”zaliczone zostały miasta miasta wojewódzkie, w aglomeracjach których saldo migracji było co prawda dodatnie, ale przyrost był bardzo niewielki niewiele (o 0-2 na 1000). To niewiele w porównaniu do grupy zaliczonej przez autora do Wielkiej Piątki (3,3-5,5 na 100).
Do naszej aglomeracji przybyło w 2022 roku zaledwie 348 osób (ponad tych, którzy wyjechali). Wśród „stagnatów” znacznie lepsze wyniki odnotował Białystok – 855. Na podobnym poziomie uplasował się Olsztyn - 498, Łódź - 487, Lublin - 477, Szczecin - 445, Opole – 402. Co prawda wyraźnie mniej osób osiedliło się w Zielone Górze (248) i w Gorzowie Wielkopolskim (85), to jednak trzeba mieć na uwadze, że są to znacznie mniejsze ośrodki. Osobną kategorię stanowią, gdzie, które odnotowały spadek o 191 osób tylko w ciągu jednego roku.
Nowi mieszkańcy Kujawsko-Pomorskiego. Skąd przybyli?
W przypadku wszystkich „stagnatów nowi mieszkańcy pochodzą głownie z obszaru województwa.
Nieco wyższa liczba „transferów” z Trójmiasta, Warszawy czy Krakowa może oznaczać zarówno studentów powracających z uczelni do rodzimych miast, jak i rotacje biznesowe.
„Krąg zainteresowanych” widoczny na mapie jest szerszy. Przybywają do nas osoby z całego województwa pomorskiego, warmińsko-mazurskiego, a także z części Wielkopolski oraz Mazowieckiego. Do Bydgoszczy i Torunia przyjeżdżały jednak osoby z wszystkich regionów Polski, co nas wyróżnia wśród innych „stagnatów”. Prawdopodobnie jest to świadectwo migracji studenckich do silnych ośrodków akademickich w naszym regionie.
Dokąd się wyprowadzamy?
Mapy „Kartografii ekstremalnej” dają również obraz odwrotny – dowiadujemy się do jakich aglomeracji wyprowadzali się mieszkańcy naszego regionu. Wśród ulubionych destynacji znajdujemy tu oczywiście Warszawę (jak w każdym innym przypadku), ale również Trójmiasto oraz Poznań oraz Kraków. Całkiem znaczący jest również odpływ do Szczecina, a także do aglomeracji śląskiej
Wielka Piątka rządzi Polską
W zestawieniu „Kartografii ekstremalnej: wyraźnie widać, że karty rozdaje dziś Wielka Piątka: Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto i Poznań. Zaledwie w ciągu roku aglomeracje te zyskały 31 830 nowych mieszkańców, czyli aż 4 na 1 tys. dotychczasowych.
Tylko w aglomeracji warszawskiej przybyło 12 661 osób. Warszawa wsysa migrantów dosłownie z całej Polski, ale przede wszystkim ze ściany wschodniej. Na mapie sporządzonej przez Szymona Pifczyka jest tylko jeden powiat, którego mieszkańcy nie zasilili Warszawy - Jeśli spojrzymy na to, skąd pochodzą migranci, to odpowiedź brzmi: z całej Polski. Jest tylko jeden powiat w kraju, z którego nikt do Warszawy nie przyjechał: to powiat grodziski w woj. wielkopolskim. Warszawa ściąga ludzi szczególnie z Polski wschodniej.
Wrocław ściąga głównie młodych z Polski południowo zachodniej, to samo z Krakowem w Polsce południowo-wschodniej. Niemal cały pas północny (oprócz fragmentu na zachodzie) zdominowało Trójmiasto. Potężne „ssanie” obserwujemy w przypadku aglomeracji poznańskiej, która pochłania migrantów nie tylko z Polski zachodniej, ale też północnej.
Fenomen z Podkarpacia
Poza wszelkimi kategoriami znalazł się natomiast Rzeszów – miasto-fenomen. Choć Rzeszów nie należy do Wielkiej Piątki (liczy zaledwie 200 tys. mieszkańców) to ewidentnie wybija się ponad „stagnatów”, ściągając 1 765 mieszkańców.
Kto jest zwycięzcą migracyjnego konkursu miast? Według Szymona Pifczyka... model polaryzacyjno-dyfuzyjny, czyli taki, w którym życie kraju zaczyna organizować się wokół najprężniejszych ośrodków miejskich.
