Skarbienice, jako wieś - wizytówkę Kujaw i Pomorza wskazał organizatorom wyjazdu Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Minikowie. - Dużym magnesem było działające tu Gospodarstwo Agroturystyczne "Pod żurawiem" - mówi Jan Odrzygóźdź - szef tej instytucji. - Nasi goście chcieli zobaczyć zarówno gospodarstwo zajmujące się typową produkcją rolną, jak i poszukujące alternatywnych źródeł dochodu. Skarbienice okazały się taką właśnie wsią.
Goście - przedstawiciele najważniejszych mediów krajów piętnastki z dużym zainteresowaniem przechadzali się po gospodarstwie. Zadawali też dziesiątki pytań - jaki procent rocznego dochodu gospodarstwa daje działalność agroturystyczna, skąd przyjeżdżają goście - jaki procent stanowią letnicy zza granicy... - Czy po wstąpieniu Polski w struktury Unii Europejskiej spodziewa się pan najazdu turystów z Europy Zachodniej? - pytał dziennikarz francuskiego dziennika "Le Monde". - Przecież już teraz z przyjazdem do Polski nie ma najmniejszego problemu - odpowiedział S. Siadak. - Nie sądzę więc, by akcesja Polski cokolwiek zmieniła. Chcąc gościć więcej turystów muszę liczyć sam na siebie. Znaleźć atrakcje, które będą unikalne i odpowiednio je wypromować. Nikt tego za mnie nie zrobi, również Unia Europejska mi w tym nie pomoże.
- A co jest w tej chwili największym problemem przy prowadzeniu takiej farmy wypoczynkowej? - dociekała dziennikarka z Hiszpanii.
- Korupcja i przesadna biurokracja - wyjaśniał S. Siadak. - By zrobić tak prostą rzecz jak rozgraniczenie gruntu od jeziora straciłem dwa lata. Pozwolenie na budowę mostku czy pomostu to niekończące się wizyty w rozmaitych urzędach. Jestem skłonny stwierdzić, że wszystko przebiegałoby znacznie sprawniej, gdyby z wnioskiem składany był odpowiedni "załącznik".
- Jest pan rolnikiem, może więc pan odpowiedzieć na pytanie - jak polska wieś będzie głosowała w zbliżającym się referendum? Czy jest pan za wejściem do Unii Europejskiej? - pytał dalej wysłannik "Financial Times".
- Mogę tylko odpowiadać za siebie. Na pewno zagłosuję, choć przyznam, że jestem już zmęczony nachalnością kampanii prounijnej. Polacy niezbyt lubią, kiedy coś im się narzuca - wynik wcale nie jest więc przesądzony. Drugą bardzo drażliwą sprawą jest fakt, iż wobec niewystarczającej frekwencji - to znaczy, jeśli do urn pójdzie mniej niż połowa uprawnionych Polaków - wówczas o naszym wejściu do Unii Europejskiej zadecyduje sejm. Nikomu się to nie podoba - dlaczego 460 ludzi ma decydować o losach całego narodu? Zresztą w mojej opinii najbardziej zainteresowani wstąpieniem do Unii są politycy, którzy widzą szansę na uzyskanie w ten sposób dobrze opłacanych stanowisk. Nie wierzę, że po wejściu do Zjednoczonej Europy znikną nagle wszystkie problemy, ludzie będą bogatsi i bardziej zadowoleni - musimy być realistami. Żeby jednak was uspokoić - będę głosował za wejściem Polski...
_Dziennikarze, którzy odwiedzili Pałuki nie kryli zdziwienia. - Podczas większości spotkań widzieliśmy głównie bezkrytyczny zachwyt i nieodpartą chęć wejścia do Unii. Ten rolnik to jedna z nielicznych osób tak śmiało prezentujących swe sądy - powiedział reporterowi "Pomorskiej" dziennikarz "Le Monde". - W tym, co mówi jest wiele racji, niemniej liczę, że i Polska dołączy do krajów Europy Zachodniej.
_Z gospodarstwa "Pod żurawiem" uczestnicy wyjazdu studyjnego przeszli do pobliskiego gospodarstwa Grzegorza Janickiego. Później zaś pędzili do Gniezna, gdzie w południe oczekiwał na nich prezydent RP Aleksander Kwaśniewski.
Wizytówka wsi pałuckiej
Michał Woźniak

Dziennikarze zwiedzali polską wieś i skrzętnie notowali wszystkie wypowiedzi pałuckiego rolnika.
Do Skarbienic zjechali wczoraj rano dziennikarze z krajów Unii Europejskiej - akredytowani przy Radzie Europy w Brukseli. Pałucka wieś była jednym z punktów 10-dniowego wyjazdu studyjnego, na które zaprosiło ich Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Prosto ze Skarbienic dziennikarze pojechali do Gniezna, gdzie oczekiwał ich prezydent RP Aleksander Kwaśniewski.