Pan Artur jest wielkim miłośnikiem starych pojazdów. Od kilkunastu lat kupował i gromadził na swojej posesji przy ul. Łąkowej w Paterku wycofywane z użytku autobusy.
Kolekcja budzi podziw
Samych jelczy tzw. "ogórków" ma około 10. Były atrakcją wielu imprez organizowanych nie tylko w Nakle i okolicy, ale też w Bydgoszczy, Koronowie i w innych miastach regionu.
Przeczytaj także:Kto podpalił zakład pogrzebowy w Bydgoszczy?
W ubiegłym roku formalnie powstało w Paterku Muzeum Autobusów. - Mam na to wszystkie wymagane dokumenty, także zgodę ministerstwa - informuje właściciel. Ma jednak też kłopoty, bo od pewnego czasu zdarzało się, że wzywać musiał do muzeum policję. Powodem - włamania.
Złomiarze?
- Kilka razy z pojazdów ginęły przewody miedziane. Raz ktoś strzelał z wiatrówki do szyb - wylicza zdarzenia Artur Lemański. -W porównaniu z tym co stało się minionej nocy, były to drobne rzeczy - ocenia. Bo w nocy z wtorku na środę doszło w muzeum do pożaru. Straż zaalarmowana została około godz.1.30. W ogniu stanął zabytkowy Ikarus.
Wszystko zniszczone
Pojazd gasili strażacy zawodowi z Nakła oraz ochotnicy z Paterka i Potulic. Nie udało się go ocalić. Na odbudowę nie ma szans. Żywioł uszkodził też parkującego w sąsiedztwie fiata 125 p. Straty są duże, bo autobus - jak dowiedzieliśmy się od właściciela - nie był ubezpieczony.
Problem w tym, że muzeum nie ma solidnego ogrodzenia, tylko prowizoryczne. -Powodem jest to, że przez moją posesję przebiega droga. Staram się w ratuszu o zmianę planu zagospodarowania terenu - tłumaczy kolekcjoner.
Bydgoszczanie nie zobaczą
- Ten ikarus był w dobrym stanie. Przygotowywałem go właśnie do rejestracji. 28 października pojawić się miał na imprezie w Bydgoszczy, by mieszkańcy tego miasta przypomnieli sobie jakimi pojazdami kiedyś jeździli. Bo właśnie w Bydgoszczy kiedyś woził pasażerów -tłumaczy właściciel. I dodaje: - W naszym regionie takiego już nie ma. Tylko na Śląsku pozostało jeszcze kilka egzemplarzy.
O swoich podejrzeniach Artur Lemański mówić nie chce, ani o tym czy było to celowe podpalenie. - Wyjaśnia to policja, ale wiadomo, że pojazd sam się nie zapalił - ucina.