W Bydgoskich Zakładach Mięsnych, które działają na bazie majątku po upadłych w minionym roku zakładach „Kujawy”, pracuje już ponad 110 osób. - Większość z nich stanowią byli pracownicy „Kujaw” - mówi Piotr Filipiak, prezes BZM.
Zapamiętany smak
Co prawda produkcja nie idzie jeszcze pełną parą, ale przybywa sklepów, w których można kupić wyroby z bydgoskiej przetwórni: kiełbasę białą, polską (to były towary sztandarowe zakładów Byd-Meat, powiązanych kapitałowo z „Kujawami”), krakowską suchą, suchą z Kujaw, tatrzańską, szynki. - Idziemy w jakość towaru a nie w ilość - podkreśla prezes Filipiak.
- Nie wiedziałam, że te zakłady znowu produkują - przyznała Ewa Buczkowska z Bydgoszczy. - Mój szwagier pracował jeszcze w rzeźni przy ulicy Piotrowskiego. Pamiętam jakie w tej firmie produkowano dobre wyroby, choć mieszkańcy centrum skarżyli się na brzydkie zapachy z przetwórni. Potem przeniesiono produkcję na Przemysłową, ale i tak zakładów „Kujawy” nie uratowano.
Buczkowska twierdzi, że chętnie posmakuje wyrobów Bydgoskich Zakładów Mięsnych. Dziwi się, że można je kupić np. w sklepie firmowym Drobeksu.
Tajemnicza grupa
BZM na razie nie uruchamiają własnych sklepów firmowych, za to korzystają m.in. właśnie z placówek soleckiego Drobeksu, w których są dobrze reklamowane.
Dlaczego akurat tam? Kto ma udziały w BZM, spółce z ograniczoną odpowiedzialnością? - To rolnicza grupa producencka - odpowiada Piotr Filipiak. Nazwisk wspólników nie chce zdradzić. Mówi, że jeszcze nie teraz.
Zajrzeliśmy do Krajowego Rejestru Sądowego. Na listę wspólników wpisano 11 osób. Aż 6 z nich nosi nazwisko Frischke, 3 - Fryszke. Członkiem i wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej BZM jest Zenon Pieńkos - prezes Przedsiębiorstwa Drobiarskiego „Drobex” w Solcu Kujawskim.
A tak się składa, że grupa Drobex (należą do niej nie tylko zakłady drobiarskie i paszowe, ale także wylęgarnia drobiu oraz gospodarstwa rolne), to rodzinne dzieło państwa Frischke. - Jeszcze nie jesteśmy właścicielami majątku zakładów mięsnych w Bydgoszczy - mówi Czesław Frischke, współudziałowiec BZM. - Dzięki porozumieniu z syndykiem mogliśmy uruchomić produkcję. Chcemy uratować bydgoską przetwórnię, ale wciąż czekamy na kredyt.
Wspólnicy mają czas na zapłatę do końca stycznia 2010 roku.
