Byłam świadkiem jak na ulicy Kujawskiej we Włocławku duży, czarny pies, prowadzony na smyczy bez kagańca, zaatakował pieska jednej ze spacerujących tam pań. Właściciel stracił panowanie nad bestią i wyglądało na to, że nawet się tym nie przejął. Jak długo jeszcze dochodzić będzie do takich sytuacji?
Jestem włocławianką. Mieszkam na osiedlu Południe i nie buntuję się przeciw planom budowy trasy łączącej moje osiedle z Zazamczem. Uważam, że powinno się zrobić wszystko, by trasa jak najprędzej powstała. Inaczej grożą nam wielkie korki, których uciążliwość już odczuwamy.
Codziennie przechodzę obok jadłodajni "U Świętego Antoniego". Chcę zwrócić uwagę gospodarzom obiektu, że z pojemników na odpady usytuowanych w podwórzu, ulatnia się straszny fetor. Robi się coraz cieplej i aż strach pomyśleć, co będzie przy trzydziestostopniowych temperaturach. Oj, nawet święty Antoni nie wytrzymałby takiego smrodu.
Z okazji Dnia Dziecka moja niepełnoletnia córka bawiła się we włocławskiej dyskotece "Bravo". To wspaniale, że organizuje się takie imprezy. Chcę podpowiedzieć organizatorom, by w przyszłości oddzielili zabawę małolatów od młodzieży, tak jak zrobiono to w ubiegłym roku.
Mieszkam przy ulicy Żurawiej we Włocławku. Kilka lat temu, jeszcze za prezydentury pana Wawrzonkoskiego, uporządkowano plac u zbiegu Żurawiej i Robotniczej. Teren wyrównano i posiano trawę. Przez cały czas miasto dba o to miejsce. Niestety, od kilku dni zajeżdżają tu samochody i wysypują gruz. Powstaje dzikie wysypisko.
Nie wszystkie opinie zgodne są ze stanowiskiem redakcji.
