- W promieniu pięćdziesięciu kilometrów od naszego miasta nie ma oddziału neurochirurgicznego, dlatego przyjmujemy pacjentów nie tylko z Włocławka, ale na przykład z Lipna, Radziejowa - mówi dr Aleksander Sinkiewicz, ordynator oddziału neurochirurgicznego. - Przez Włocławek biegnie droga krajowa numer jeden, dochodzi tu do wielu wypadków. Poszkodowani trafiają na nasz oddział. Rocznie przyjmujemy około tysiąc pacjentów.
Ordynator przyznaje, że w przypadku ewentualnej likwidacji straciliby przede wszystkim chorzy. Bo transport kogoś z urazem głowy do do szpitali w Toruniu, czy Bydgoszczy raczej nie polepszy stanu zdrowia tych, którzy potrzebują natychmiastowej pomocy. - Poza tym bliscy odwiedzający chorych musieliby daleko dojeżdżać na wizyty, a to wiąże się z utrudnieniami i dodatkowymi kosztami
Więcej czytaj w papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej(wydanie włocławskie)