
Włocławek, ul. Cyganka. W zasadzie nie zmienia się od lat, tak pewnie, pomijając widoczne na dachu anteny, wyglądała w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych...
(fot. Jolanta Młodecka)
Urodzony w 1945 r. w Trzciance Wiesław Nowakowski w 1959 r. podejmuje naukę w Liceum im. Ziemi Kujawskiej we Włocławku. W latach 1963-1969 studiuje na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Poznaniu. Pracuje następnie we Włocławku, zdobywając kolejne specjalizacje, a w 1988 r. doktorat w AM w Łodzi. Autor autobiograficznej książki "Impresje po 40 latach", oraz "Wspomnień licealisty pół wieku". Oto fragmenty tych niezwykle ciekawych barwnych wspomnień.
Korzystając z odwilży go-mułkowskiej, w sierpniu 1959 r. moi Rodzice wrócili w rodzinne strony na Kujawy, do Włocławka.
Włocławek był bliski szczególnie Ojcu, który w latach 1928-1932 uczęszczał do elitarnego na Kujawach Gimnazjum Męskiego im. Piusa X Włocławskiej Kurii Diecewentów tego gimnazjum było wielu przyszłych wysokich hierarchów kościelnych. Ojciec zaliczał się do bliższych kolegów Kazimierza Majdańskiego - przyszłego biskupa sufragana włocławskiego i arcybiskupa szczecińsko-kamieńskiego.
Wysoki poziom nauczania w tym gimnazjum klasycznym gwarantował Mu później bezproblemowy przebieg studiów na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego im. Józefa Piłsudskiego, który ukończył w 1937 r. z tytułem magistra filozofii w zakresie filologii polskiej. Promotorem pracy magisterskiej był słynny profesor Julian Krzyżanowski.
Przed wojną rodzice mieszkali w Warszawie na Powiślu przy ulicy Lipowej, gdzie urodziła się moja siostra. Po ukończeniu studiów Ojciec został zatrudniony w jednym ze strategicznych ministerstw w ostatnim rządzie II RP, którego premierem był gen. Felicjan Sławoj Składkowski.
Przedwojenny życiorys Ojca - pomimo niekwestionowanych zasług w czasie działań wojennych - nie był do zaakceptowania przez nową, powojenną władzę ludową. Rodzice zdecydowali się wyjazd w Poznańskie...
Po powrocie do Włocławka w sierpniu 1959 r. byłem już po egzaminach wstępnych do liceum i Ojciec postanowił zapisać mnie do Liceum im. Ziemi Kujawskiej - znanego Mu dobrze sprzed wojny - najlepszego liceum w mieście i jednego z najlepszych w województwie bydgoskim.
Był z tym jednak pewien kłopot, ponieważ trzy klasy ósme mały już komplet uczniów i dyrektor liceum Tadeusz Krysiak - formalista, człowiek "po linii i na bazie" - nie chciał mnie przyjąć do klasy łacińskiej jako 44. ucznia. Ojciec jednak nie dał za wygraną i skutecznie wykorzystał tę symboliczną liczbę, uzasadniając profesjonalnie - za Mickiewiczem - jej znaczenie. Zrobił tym na dyrektorze duże wrażenie i w konsekwencji zostałem przyjęty właśnie do wybranej klasy z łaciną.
Okazało się, że nie byłem wyjątkiem, ponieważ dwa tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego do naszej klasy został przeniesiony z klasy równoległej kolega Jerzy Kropiwnicki - syn właściciela sklepu galanteryjnego przy ul. 3 Maja (przyszły dr n. ekonomicznych, minister i prezydent Łodzi). W Liceum im. Ziemi Kujawskiej klasy z językiem łacińskim były zwykle najlepsze pod względem wyników nauczania.
W naszej klasie niewątpliwie wyróżniał się wymieniony wyżej Jurek Kropiwnicki, konkurujący na wielu frontach z Helą Hordyską - przyszłą lekarką - specjalistką neurologiem.
Do najlepszych w klasie należeli też Michał Lebiedowski - syn ordynatora interny włocławskiego szpitala oraz Marian Małecki. Największą karierę naukową zrobił Andrzej Kiejna - później kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii w Akademii Medycznej we Wrocławiu.
Natomiast najbardziej utalentowanym muzycznie kolegą w klasie VIII był niewątpliwie Jacek Dombrzalski, który okazał się znakomitym pierwszym nauczycielem gry na gitarze Maryli Rodowicz - koleżanki z równoległym francuskim...
(Na podstawie: Wiesław Nowakowski "Wspomnienia licealisty po pół wieku", "Expol", 2011.)
Czytaj e-wydanie »