Tydzień po wybuchu włocławskiej "afery taśmowej" posłanka Domicela Kopaczewska (PO), której kompromitujące nagranie dotyczy, wydała krótkie oświadczenie dla mediów. Parlamentarzystka przyznała w nim, że nagrana w jej biurze poselskim wieczorem 25 maja br. rozmowa "nie była przykładem elegancji" i wyraziła z tego powodu ubolewanie.
Czytaj: Włocławskie taśmy prawdy, czyli wieczorne rozmowy w biurze posłanki
Na początku oświadczenia posłanka zaznaczyła, że to, co mówiła w wieczór po wyborach do Parlamentu Europejskiego w swoim biurze poselskim w towarzystwie partyjnych kolegów, miało wyłącznie prywatny charakter.
- Z fragmentów przebiegu prywatnej, a zatem i swobodnej, chwilami nawet emocjonalnej rozmowy, nie można wysnuwać daleko idących i najczęściej nieprawdziwych wniosków - napisała Domicela Kopaczewska. Ale jednocześnie przyznała: - Zdaję sobie sprawę, że rozmowa, która miała prywatny charakter i towarzyszyły jej emocje, nie była przykładem elegancji - nad czym ubolewam.
Parlamentarzystka odniosła się do faktu nielegalnego nagrywania rozmów we włocławskim biurze Platformy. - Wyrażam przekonanie, iż skryte nagrywanie prywatnych rozmów, w szczególności przez ich uczestników, nie zasługuje na żadne usprawiedliwienie - napisała. - Poza etyczną oceną, takie zachowania stanowią czyn przestępczy - podkreśliła.
Czytaj: Targi o stołek wojewody przy kielichu
A na koniec poinformowała, "iż wobec zaistniałych przypadków naruszania mojego dobrego imienia, które jest efektem mojej wieloletniej pracy publicznej oraz przedstawiania nieprawdziwych informacji i manipulowania faktami" została zmuszona do ochrony swych praw na drodze sądowej. Jednocześnie parlamentarzystka ostrzegła, że " w przypadku dalszych naruszeń dóbr osobistych lub przedstawiania nieprawdziwych informacji", podejmie kroki prawne. - Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego, każdy z nas ma prawo samodzielnie wyznaczać obszar swojej prywatności, w szczególności wytyczać granice dostępności swojego życia dla innych - napisała.- Mnie niestety tego prawa pozbawiono - zakończyła.
Parlamentarzystka przyznała też, że gdy tylko dowiedziała się o nagraniach, złożyła zawiadomienie o przestępstwie. Prokuratura Rejonowa we Włocławku prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnych nagrań w biurze parlamentarnym. - Czekamy na ich zapis - powiedział nam wczoraj Waldemar Kwiatkowski, zastępca prokuratora rejonowego we Włocławku. a