Niemieccy naukowcy twierdzą, że europejska odmiana wirusa grypy ptaków może zakażać także bydło. Producenci mleka są zaniepokojeni. Czy jest się czego bać?
Nie ma powodu do obaw, do strachu tym bardziej. Wiadomo, że wirus grypy ptaków w ostatnich latach się zmieniał, mutował. Sporadycznie atakuje także inne gatunki zwierząt, ale musimy sobie uświadomić, że jest to typowo ptasi wirus. Bo tylko ptaki atakuje on w bardzo ostrej formie i może zdziesiątkować duże stado w bardzo krótkim czasie.
Jak sobie z nim radzą inne gatunki zwierząt?
W przypadku innych gatunków zwierząt – jak donosi literatura fachowa – zauważalne są tylko objawy grypopodobne, przeziębieniowe i zwierzęta same dochodzą do siebie w bardzo szybkim tempie (tylko w niektórych przypadkach trwa to maksymalnie do dwóch tygodni).
Grypa ptaków (AI - Avian influenza), d. pomór drobiu (FP - Fowl plaque), jest chorobą wirusową, która dotyka w głównej mierze ptaki (zarówno drób jak i ptaki dzikie). Więcej informacji na stronie: www.wetgiw.gov.pl
Jednak niektórzy naukowcy, w tym światowej sławy wirusolodzy, ostrzegają przed kolejnym kryzysem zdrowotnym z powodu grypy ptaków. Przesadzają?
Nie mogę się do tego odnosić, bo wciąż trwają badania i prace nad oceną zagrożeń. W USA kilka stad bydła zostało zakażonych wirusem grypy ptaków, ale nadal nie wiadomo jak wirus tam wniknął. Czy został przeniesiony przez dzikie ptactwo, czy drogą pokarmową? Faktem jest, że wirus mutuje, ale nie stanowi on realnego zagrożenia dla innych gatunków. Tym bardziej dla ludzi. A mleko od krów zakażonych (dają wtedy go mniej) jest także bezpieczne dla konsumentów, bo w procesie pasteryzacji wirusy szybko giną.
Rolnicy, którzy zdecydowali się na płatności dobrostanowe zastanawiają się, czy nie będą musieli krów wypasanych na łąkach zamykać w oborach? Bo wówczas nie spełniliby jednego z wymogów, a to mogłoby przełożyć się na wielkość płatności.
Nie ma takiego zagrożenia, gdyż grypa ptaków jest chorobą zwalczaną z urzędu tylko w przypadku ptaków.
Teraz ptasiego wirusa obawiają się właściciele krów, wcześniej przestraszyli się go właściciele kotów. I na czym się skończyło?
Przede wszystkim na strachu. Co prawda w niektórych przypadkach nie udało się wyleczyć zakażonych kotów, ale nie ma dowodów na to, że śmierć tych zwierząt nastąpiła wyłącznie z powodu grypy ptaków. Jeśli ich organizmy były obciążone innymi chorobami, wtórnymi infekcjami, to były osłabione i trudno im było wygrać z jakimkolwiek wirusem.
To też może Cię zainteresować
Jak możemy ustrzec się przed przenoszeniem chorób wirusowych u zwierząt? Bo naukowcy podejrzewają, że w przypadku tych amerykańskich przypadków u bydła, wirusa przenoszono w czasie źle zorganizowanego transportu albo podczas udoju.
Ważne, by przestrzegać podstawowych zasad bioasekuracji, zoohigieny. M.in. należy myć także sprzęty i aparaty udojowe, stosować środki dezynfekcyjne. Lepiej nie stosować paszy czy siana lub słomy niewiadomego pochodzenia albo zanieczyszczonych odchodami ptasimi.
Zatem mówi pan o zasadach, o których nieustannie przypominacie odkąd w naszym kraju pojawiła się grypa ptaków. A jak sobie radzimy w walce z tym wirusem?
Polska bardzo dobrze radzi sobie w walce z wirusem grypy ptaków, którego serotyp jest zapewne zbliżony do tego, który występuje w Niemczech, ponieważ ze względu na zmiany klimatu wiele ptaków nie odlatuje już daleko do ciepłych krajów, ale zimuje albo u nas, albo po niemieckiej stronie granicy. W tym roku w woj. kujawsko-pomorskim nie stwierdziliśmy ani jednego przypadku grypy ptaków u drobiu. I mam nadzieję, że tak pozostanie, bo świadomość wśród hodowców jest coraz większa.
