- Jak to się stało, że druh zdecydował się na to, żeby zostać komendantem?
- Na stronie internetowej hufca przeczytałem, że odbędzie się nadzwyczajny zjazd. Wiadome było, że Przemek Singer na nim zrezygnuje z funkcji komendanta. Instruktorzy z naszego hufca zaczęli do mnie dzwonić i namawiać mnie, żeby zgodził się objąć po nim funkcję. Gdybym się nie zgodził, drużyny z naszego hufca zostałyby podciągnięte pod oddalony prawie o 30 km hufiec Tuchola. A taka odległość nie wpływa dobrze na rozwój środowisk. Moją kandydaturę na komendanta zgłosił druh Jan Wołosewicz.
- W jakiej kondycji jest hufiec?
- Trzeba przyznać, że nie jest najlepiej. Mamy sporo dzieci, które chcą być harcerzami. Jest też dużo pełnej zapału młodej kadry. Niestety, brakuje nam starszej, wykwalifikowanej. Problemy są też z kondycją finansową hufca. Każdy harcerz ma obowiązek co miesiąc płacić 2 zł składki, z czego większą część oddajemy do Głównej Kwatery, w hufcu zostaje kilkaset złotych. To za mało, żebyśmy mogli właściwie funkcjonować. Nie mamy też odpowiedniego sprzętu. Szczególnie po pożarze biura, musimy kupić właściwie wszystko, od spinaczy do mebli biurowych, komputera i drukarki. Sporo pracy przed nami.
- Jakie są plany rozwoju hufca na przyszłe miesiące i lata?
- Będziemy starali się znaleźć sprzymierzeńców, mecenasów harcerstwa, którzy będą chcieli i mogli wspomóc działania młodzieży. W planach jest też przyłączenie się do realizacji programów grantowych.