Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna zabrała im beztroskie dzieciństwo i młodość. W mundurze, wbrew prawu, byli przymuszani do pracy

repr. broszura IPN i Urzędu Marszałkowksiego
repr. broszura IPN i Urzędu Marszałkowksiego
Odebrano im marzenia. Pozbawiono szans na normalne życie. Zmuszano do milczenia, prześladowano. Wielu straciło zdrowie i życie.

Byli z pokolenia, któremu wojna zabrała beztroskie dzieciństwo i młodość. Po 1945 r., ci którzy pragnęli nadrobić stracony przez niemiecką i sowiecką okupację czas, kończyli szkoły średnie, wybierali się na studia. Tymczasem zamiast nauki zmuszono ich do katorżniczej pracy w żołnierskich mundurach. - Wojskowe bataliony pracy przymusowej to hańba komunistycznej Polski. W okresie będącym apogeum epoki stalinowskiej wykorzystano mundur żołnierza do celów zniewolenia - tak na obchodach 65. rocznicy utworzenia wojskowych batalionów pracy przymusowej, w których poborowi zmuszeni byli do ciężkiej pracy na budowach i w kopalniach mówił dr hab., prof. UMK Mirosław Golon, dyrektor gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

"Niepewnych ideologicznie" nie dopuszczano do służby w jednostkach lądowych, w lotnictwie i marynarce wojennej. Dla tych, którzy byli synami przedwojennych policjantów, sanacyjnych urzędników, członkami rodzin inteligenckich, dla młodocianych żołnierzy AK i 2. Korpusu gen. Władysława Andersa władze komunistyczne miały "lepszą ofertę" - pracę w kopalniach, kamieniołomach, na budowach.

O utworzenie batalionów pracy przymusowej "zadbał" Edward Ochab, ówczesny wiceminister obrony narodowej, szef Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego wydając w 1949 r. specjalny rozkaz. Rękę przyłożył też sowiecki generał z tytułem marszałka Polski Konstanty Rokossowski. Z wydanego w 1951 r. rozkazu jasno wynika, że pobór do wojskowych batalionów pracy przymusowej miał charakter represji politycznych. W ciągu 10 lat do batalionów budowlanych i górniczych skierowano 200 tysięcy młodych Polaków.

Tuż po wojnie do kopalń w ZSRS wywieziono ponad 100 tys. mężczyzn z Górnego i Dolnego Śląska. Przez 10 lat ich miejsce zajmowały kolejne roczniki poborowych. Zastąpili oni też niemieckich jeńców, którym w 1949 roku pozwolono wyjechać do NRD. Zanim pojawili się w miejscu nowej pracy urabiano im opinię - przedstawiano ich jako zbrodniarzy i kryminalistów.

Choć nosili mundury, to jednak nie mieli szansy na awans (takie przypadki należały do rzadkości). Zamiast broni dostali drewniane granaty i karabiny, skórzane pasy zamienione im na parciane.

Bolesław Karandyszowski, prezes Okręgowego Zarządu Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników w Bydgoszczy marzył o studiach na Akademii Górniczo-Hutnicznej. Zamiast studiów państwo miało dla niego "ciekawszą" propozycję. Jesienią 1952 r. z kartą poborową trafił do kopalni "Prezydent" w Chorzowie. - Pokłady były wysokie na 80-120 cm. Dlatego praca odbywała się na kolanach zabezpieczonych skórzanymi nakolannikami - wspominał w publikacji w wydanej w 2006 r. Latem 1954 r. uległ wypadkowi. Po 24 miesiącach służby czyli przymusowej pracy wrócił do domu.
Służba w batalionach górniczych była wyjątkowo ciężka. Miała trwać 2 lata, w rzeczywistości żołnierzy przetrzymywano nawet dłużej niż trzy lata. Teoretycznie pod ziemią mieli pracować 8 godzin, faktycznie średni czas wynosił 12-14 godzin. Pracowano w soboty, także w niedzielę.

Bydgoszczanin Czesław Badziński był jednym z "niepewnych". Zapowiadał się na mechanika silników lotniczych, zdobywał licencję pilota szybowcowego. Zanim wezwano go do wojska, zdążył zaliczyć pierwszy rok studiów na Wyższej Szkole Inżynierskiej.

W 1952 r. dostał przydział do Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych w Zamościu. Miał zostać specem od silników MIG15. Przełożeni namawiali go, żeby został w Zamościu jako wykładowca, ale on nie i nie. Skusiła go dopiero oferta skierowania do Wojskowej Akademii Technicznej. I to był błąd. Wtedy Urząd Bezpieczeństwa zaczął mu grzebać w życiorysie. Dopatrzyli się ojca przedwojennego wojskowego (dowódca strzelnicy na Jachcicach), rodziny na Zachodzie. To wystarczyło. Zamiast do Warszawy, z 90 innymi kolegami pojechał na Dolny Śląsk.

Po tygodniu mundury im wymieniono na stare, zniszczone sorty, przyjechali ludzie z kopalni, zrobili 3 dni szkolenia BHP, czwartego żołnierze zjechali na dół. On trafił do kopalni Nowa Ruda w Przygórzu. Korytarz często był taki, że można w nim było tylko się czołgać: 60-70 cm wysokości. Pracowali na leżąco. Na 725 metrach pod ziemią, w ponad 40-stopniowej temperaturze i wysokim ciśnieniu. Spychali łopatami węgiel do rynny, stamtąd wędrował na taśmę albo do wózków. Przeżył dwa ciężkie wypadki, miał uszkodzony kręgosłup. Po kilku dniach w szpitalu wracał "na ścianę". Nie było mowy o żadnym odszkodowaniu.

Przez pięć lat obowiązywała ich tajemnica wojskowa, gdzie odbywali służbę. Później bezpieka też pilnowała, by nie zapomnieli, gdzie byli, ale tym się nie chwalili. Gdyby wierzyć książeczce wojskowej Badzińskiego, to cały czas, od 1952 do 21 grudnia 1954 roku, był w szkole w Zamościu.

W założeniu pomysłodawcy bataliony budowlane miały być lżejszymi. Zaczęto je tworzyć już we wrześniu 1949 r. Do batalionu budowlanego skierowano w 1950 r. Zbigniewa Dworka, obecnego prezesa Ogólnopolskiego Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Batalionów Budowlanych. - Bataliony robocze miały stać się "szkołą wychowania przez pracę", a w rzeczywistości okazały się obozami pracy przymusowej. W okresie przymusowej służby wykonywaliśmy bardzo ciężką pracę, częstokroć w warunkach urągających ludzkiej godności. Nie mogliśmy posiadać broni, jak każdy żołnierz, a noszone przez nas mundury były formą kamuflażu, za którą komuniści starali się ukryć prawdę o tej formie represji - wspomina.

Dopiero po 1989 r. żołnierze batalionów przymusowych uznani zostali za osoby represjonowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska