Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolność nie dla "Lewatywy". Bydgoski gangster znów siedzi

Maciej Myga [email protected] tel. 52 326 31 51
Za schyłek przestępczej kariery Henryka M., ps. Lewatywamożna uznać rok 2003.
Za schyłek przestępczej kariery Henryka M., ps. Lewatywamożna uznać rok 2003. Tadeusz Pawłowski/Archiwum
Za schyłek przestępczej kariery Henryka M., ps. Lewatywamożna uznać rok 2003. Został wtedy ponownie aresztowany i oskarżony o współudział w zamachu na Piotra Karpowicza.

Poszlakowy, oparty na zeznaniach świadków, rekrutujących się głównie z półświatka przestępczego proces w sprawie niewyjaśnionego od lat zabójstwa dyrektora z bydgoskiego oddziału PZU rozpoczął się 12 listopada 2004 roku.

Karpowicz zginął 19 stycznia 1999 roku. Kiedy po godzinie 17 wyszedł z pracy na parking przed ubezpieczalnią podbiegł do niego młody mężczyzna, który postrzelił go w okolicę prawego oka. Dyrektor, krwawiąc i kulejąc, próbował uciec, ale zamachowiec strzelił jeszcze raz - w tył głowy. Dyrektor zmarł kilka godzin później w szpitalu, a śledztwo w tej sprawie umorzono rok później.

O zlecenie morderstwa oskarżono c byłego dilera mercedesa z Brzozy - Tomasza G. Miał on zapłacić za zorganizowanie zamachu właśnie Henrykowi M. "Lewatywa"podobno najpierw rozmawiał z zabójcą zza naszej wschodniej granicy, ale ostatecznie wybrał swojego ochroniarza - Adama S., ps. Smoła.

"Smole", zdaniem świadka koronnego w sprawie, pomagali jego dwaj koledzy - Tomasz Z. i Krzysztof B., obaj kierowcy. Z. miał zawieźć "Smołę"pod ubezpieczalnię i odebrać go spod niej, a B. miał odwrócić uwagę ewentualnego pościgu, ruszając z ogromną prędkością swoim autem z parkingu przy ul. Wojska Polskiego.

Przeczytaj także: Świadek koronny mówi o interesach "Lewatywy". W grę wchodziły miliony złotych
Przez ponad cztery lata podczas procesu przesłuchano tłum świadków, w tym kilku incognito. Część z nich wielokrotnie zmieniała swoje zeznania, część się z nich wycofała. Kiedy w styczniu 2009 roku ogłaszano wyrok, z głównego zarzutu została tylko wydmuszka. Henryka M. skazano za kierowanie grupą o charakterze zbrojnym, Adama S. za udział w niej, a Tomasza G. za przekupienie strażników więziennych.

Ale prokuratura apelacyjna nie dała za wygraną. Sprawa wróciła do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy i pod koniec czerwca 2011 roku proces ruszył od nowa. Z kolejnymi przeszkodami, bo Adam S. uciekł za granicę. Dopiero w marcu 2012 roku ściągnięto go z Niemiec do Polski na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. W sądzie zeznawał już także jeden z głównych świadków oskarżenia - Dariusz S., ps. Szramka oraz Artur S., który podobno widział, jak przekupiono Dariusza S., by ten nie zeznawał przeciwko "Lewatywie".

S. konsekwentnie wycofuje swoje zeznania w sprawach związanych z prokuraturą w Lublinie, kiedyś nazywaną pogromcami bydgoskiej mafii. "Szramka"podczas procesu kilka razy twierdził, że jego zeznania sfabrykował prokurator Robert Bednarczyk. Zdaniem S. śledczy dopasował je do swojej wersji historii zabójstwa Piotra Karpowicza.

Proces toczy się nadal i raczej nie zakończy się w tym roku. A Henryk M. znów siedzi za kratkami. Z aresztu zwolniono go przed zakończeniem pierwszego procesu w sprawie śmieci Karpowicza, ale w maju 2011 roku zatrzymano "Lewatywę" pod zarzutem próby wyłudzenia 450 tys. zł od zarządu klubu "Awangarda". Wkrótce postawiono mu szereg kolejnych zarzutów - od udziału (już nie kierowania) w grupie przestępczej do prób wyłudzenia w Warszawie i Bydgoszczy kredytów hipotecznych na łączną kwotę dwóch milionów złotych.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska