Wook and roll/Pho co po Kuchennych Rewolucjach [lokal zamknięty]

Restauracja Wook and roll mieści się na warszawskiej starówce i serwuje wszystko to, co orientalne. Niestety mimo tak świetnej lokalizacji nikt tam nie zagląda. Właścicielem lokalu jest pan Sławomir, nie mieszka on jednak w Warszawie i w restauracji pojawia się tylko dwa razy w tygodniu. Pod jego nieobecność interesu pilnuje managerko-klenerka Gosia. Nie tylko zarządza i obsługuje gości, ale również jest tłumaczką, która łagodzi spory między czwórką kucharzy: Polakiem, Ukraińcem i parą z Wietnamu niemówiącą po polsku.
W tym iście międzynarodowym towarzystwie bardzo trudno o porozumienie. Łatwiej raczej o nieporządek. I właśnie z brakiem porozumienia i chaosem będzie musiała sobie poradzić Magda Gessler - czytamy zapowiedz kolejnego odcinka popularnego programu.

A jak można podsumowując ten odcinek? Było dużo przekleństw, a Gessler została oblana wodą.

W restauracji podawane były tam dania kuchni chińskiej oraz sushi. To ostatnie podczas jedzenia rozpadało się. Chińszczyzna zaś, zdaniem Gessler, była za tłusta i słabo doprawiona. Jedzenie nazwała międzynarodowym śmietnikiem.

Restauratorka przede wszystkim skrytykowała chemiczny sos, jaki podawano gościom do sajgonek i bałagan, jaki panował na zapleczu restauracji.

- Tu jest wszystko strasznie rozpier... - mówiła Gessler. - Syf i malaria.

W trakcie rewolucji było gorąco, w czasie wprowadzania zmian chcąc ją uspokoić przyniósł dwie szklanki wody. Gessler swoją wylała mu na koszulę. Właściciel odwdzięczył się jej tym samym. To jeszcze bardziej rozsierdziło restauratorkę. Ze złości rozbiła szklankę o podłogę. Ostatecznie spór udało się załagodzić.

Mimo to rewolucja zakończyła się fiaskiem. Gdy Gessler po miesiącu wróciła do restauracji, nie mogła nawet wejść do środka. Taką decyzję podjął zarządca sieci, do której dołączył lokal "Pho co".