Tadeusz Błażejewski został zwolniony ze względów ekonomicznych. Do stycznia wykorzystuje urlop - usprawiedliwia swą decyzję Tadeusz Kondrusiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy.
Kondrusiewicz tłumaczy, że jeden etat Błażejewskiego to tyle samo co 3 egzaminatorów, a to kosztuje rocznie 80 tys. zł. - Ale tak naprawdę w sprawie pana Błażejewskiego nie powiedziałem jeszcze ostatecznego "nie". Wszystko rozstrzygnie się w poniedziałek, gdy relację o sytuacji w WORD zdam w urzędzie marszałkowskim w Toruniu.
Przeczytaj również: WORD-y z regionu oblewają. Bo chcą więcej zarobić?
Powszechnie jednak wiadomo, że dyrektor nie darzył swego zastępcy zaufaniem, co wyraził już kilka lat w piśmie do Zarządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Wtedy przesunął go (zachowując pensję) na stanowisko pełnomocnika ds. szkoleń i egzaminowania. - Co mam powiedzieć - gdy tu przyszedłem sam uczyłem się od pana Błażejewskiego, ale to urodzony dyrektor... - stwierdza enigmatycznie nasz rozmówca.
Wtedy zastępcą został Antoni Tokarczuk, były minister środowiska. A on - co też nie jest tajemnicą - najlepiej ze swym szefem nie żyje. Dla oszczędności, bo dochody WORD-u maleją, Kondrusiewicz obciął etaty większości egzaminatorów i pracowników Biura Obsługi Klienta do 3/4 i połowy. Już kilka lat temu zlikwidował cztery etaty w Biurze Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
Wątpliwości budzi też fakt, że dyrektor zatrudnił Jarosława Kopcia, znajomego posła PO Krzysztofa Brejzy, który zajmuje się organizacją ośrodka zamiejscowego WORD w Inowrocławiu. - Żaden polityk na mnie w tej sprawie nie naciskał - zarzeka się Kondrusiewicz.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
