Enea Astoria - Śląsk Wrocław 86:91 (26:25, 13:30, 29:17, 18:19)
ENEA ASTORIA: Śpica 18 (2), Nowakowski 15, 7 as., Frąckiewicz 9, Dłuski 7, Kukiełka 7 (1) oraz Grod 16 (3), Aleksandrowicz 10, Kondraciuk 2, Szyttenholm 2, Pochocki 0.
ŚLĄSK: Dziewa 22 (5), Skibniewski 18 (4), 7 as., Kulon 10 (1), Michałek 4, Pietras 4 oraz Musiał 16 (3), Tomczak 7, Leńczuk 5, Żeleźniak 5.
Enea Astoria już raz pokonała lidera, ogrywając na wyjeździe Sokoła Łańcut. Teraz do Bydgoszczy w roli prowadzącego w I lidze przyjechał Śląsk Wrocław.
Pierwsza kwarta była obiecująca. Enea Astoria prowadziła nawet różnicą 8 punktów. Z każdą minutą jednak bydgoszczanie mieli większe problemy z defensywą lidera. 13 punktów w 2. kwarcie jest tego najlepszym obliczem.
Rywale bardzo dobrze wykorzystywali przewagę fizyczną na poszczególnych pozycjach. W ofensywie Śląska brylował Aleksander Dziewa. Najlepszy strzelec I ligi do przerwy miał na koncie 16 punktów, ale Śląsk imponował zespołową grą - aż 15 asyst do przerwy.
Enera Astoria miała duże problemy ze skutecznością spod kosza, do przerwy trafiła zaledwie 9 rzutów za 2 punkty (36 proc.).
Po przerwie gospodarze zaczęli odrabiać straty. Zaczął duet Śpica - Nowakowski (9 pkt w tej kwarcie), ale szybko dołączył cały zespół. Wróciła agresja w defensywie i przy wspaniałym dopingu kibiców Asta zbliżyła się na 5 punktów (65:70). Ostatnie 5 minut przed 4. kwartą bydgoszczanie wygrali 15 punktami!
W ostatniej kwarcie Asta nawet prowadziła po pnktach Groda, ale nie zdołała zatrzymać najmocniejszej broni Śląska. W końcówce z daleka trafili Musiał i Kulon (w sumie 14/33 całego zespołu) i lider obronił minimalną przewagę.