Wąwóz przez, który przepływa Struchawa, najlepiej widoczny jest z ulicy Witosa. Ponieważ przepust pod drogą prowadzącą do sklepu Synak jest zapchany, utworzyło się tam jezioro. Nie sposób określić co znajduje się na jego dnie. Można się jednak domyślić spoglądając na strome, wysokie w niektórych miejscach na kilkanaście metrów, brzegi. Leżą tam nawet porzucone obudowy monitorów. Najbardziej widoczne są jednak: plastikowe butelki, szkło i papiery. Ale wszystko to wydaje się niczym w porównaniu ze stertą połamanego eternitu i kilkudziesięcioma pojemnikami po bliżej niezidentyfikowanej substancji.
Jednym z tych, którzy mają dość takiego widoku jest Tadeusz Subkowski , właściciel hurtowni Birex.
- Chociaż skarpa nie jest częścią mojej działki sprzątamy ją w najbliższym sąsiedztwie - tłumaczy pan Tadeusz. - Nie możemy jednak zajmować się całym terenem. Tu trzeba zupełnie innych rozwiązań. Przede wszystkim częstych patroli straży miejskiej.
Spoglądając na bałagan można odnieść wrażenie, że znaczna część śmieci została po prostu zrzucona w dół z działek sąsiadujących z wąwozem. Największa sterta znajduje się tuż za ogrodzeniem budynku należącego do spółdzielni Rolnik, w którym mieści się Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Prezes spółdzielni stanowczo jednak zaprzecza, aby uczynił to którykolwiek z jego pracowników.
- Nawet nie wiedziałem o tym eternicie i kubłach, które, wygląda na to, że rzeczywiście wyrzucono z naszej działki - zapewnia Krzysztof Wesołowski . - Teren nie jest ogrodzony i każdy może tu w nocy wjechać i zrzucić w dół śmieci.
A może zrobiła to firma remontująca w ubiegłym roku budynek zajmowany dziś przez ARiMR? To również wyklucza prezes. - Wymieniliśmy pokrycie jednego z dachów, ale był on kryty dachówką, a nie eternitem - tłumaczy. - Zresztą na wszystko mamy dokumenty. Nie pozwoliłbym, aby ktoś wyrzucał śmieci za płot.
Na pewno problemem dzikich wysypisk w samym centrum miasta zajmie się straż miejska. - To chyba jakieś fatum. Przez kilka lat był względny spokój, a teraz znowu pojawiło się mnóstwo miejsc gdzie ludzie wyrzucają odpady - tłumaczy Janusz Dzięcioł, komendant Straży Miejskiej w Świeciu. - Wygląda na to, że będziemy musieli wrócić do modelu pracy przed kilku lat, gdzie od bezpieczeństwa większy nacisk kładliśmy na sprawy związane z porządkiem. Tekst i fot.
Wstyd w centrum
Andrzej Bartniak

Jak to możliwe, aby w centrum miasta istniało tak wielkie dzikie wysypisko śmieci? To pytanie zadają sobie wszyscy, którzy widzieli jak wygląda wąwóz znajdujący się pomiędzy ulicami Witosa i Wojska Polskiego.