Niedawno opozycja zapytała premiera Donalda Tuska o tzw. gabinety wojewodów i polityczne posady w urzędach. W kraju to blisko 400 osób. Kosztują podatników prawie 20 milionów rocznie. Od strony liczebności gabinet kujawsko-pomorskiego wojewody jest piąty w kraju.
Maturzysta na... eksperta
Polityczne posady doradców wojewody wprowadzono w 1996 roku, za rządów SLD. Ale ówczesny wojewoda Wiesław Olszewski nie skorzystał z tej okazji. Był jedynie tzw. gabinet wojewody liczący 7 osób.
Szturm na stołki zapoczątkował pierwszy kujawsko- pomorski wojewoda Józef Rogacki. Zatrudniono aż 7 "doradców", których kwalifikacje sprowadzały się głównie do legitymacji rządzącego wówczas AWS. Był wśród nich 22-latek po maturze, który za dodatkowe pieniądze wykonywał też ekspertyzy, np. o sytuacji politycznej w miastach i gminach. A spec od gospodarki rozłożył wcześnie firmę zostawiając 650 tysięcy długu, miał też wyrok za łamanie kodeksu handlowego.
Romuald Kosieniak z SLD przyjął 4 doradców, Józef Ramlau i Zbigniew Hoffmann z PiS - 3. Jakimś trafem zawsze byli to ich partyjni koledzy. Gabinet wojewody liczył odpowiednio: 16, 19 i 17 osób.
Jeszcze więcej doradców
Obecny wojewoda Rafał Bruski zmniejszył gabinet do 16 osób. Zdegradował go też z wydziału na biuro, którym zamiast dyrektora rządzi kierownik. Ale za to rozmnożyli się doradcy.
Jako pierwszy został zatrudniony Dariusz Gręzicki, 26-letni wówczas mgr prawa, a też partyjny kolega wojewody i zaufany posła Pawła Olszewskiego. Wcześniej kierował kancelarią sejmiku, ale jako pełniący obowiązki, bo brakowało mu stażu. Drugi to Michał Drozdalski, prawnik po aplikacji sądowej i... syn wiceszefa bydgoskiej PO, Janusza Drozdalskiego.
PSL-owski wicewojewoda Dariusz Kurzawa przyjął absolwentkę resocjalizacji, 29-letnia Lidię Osowicz-Chudzińską. Wcześniej pracowała w domu pomocy społecznej. Drugim doradcą jest dr prawa Bartosz Rakoczy. Oboje są bezpartyjni. Ale jest też asystent Kurzawy, 26-letni działacz PSL z Sicienka. Ma dyplom z ochrony środowiska.
Do obowiązków Rakoczego, Drozdalskiego i Osowicz należy m. in. doradztwo prawne, sporządzanie pism, opinii. Gręzicki uczestniczy w organizowaniu wizyt dyplomatów, przedstawicieli rządu i innych VIP-ów, odpowiada za patronaty wojewody, jego współpracę z posłami, politykami, związkowcami itd.
Ściśle tajne pensje
Pensje urzędników gabinetu i doradców kosztują rocznie ok. 900 tys zł. Pobory tych ostatnich stanowią ściśle strzeżoną tajemnicę. Rzecznik wojewody Piotr Kurek zdradził nam jedynie, że widełki w tabeli płac doradców wynoszą 3.480-4.260 zł. Łącznie ich miesięczne pensje brutto - za trzy etaty i dwie połówki - zamykają się kwotą 22.330 zł.
Jak ustaliliśmy, Gręzicki dostał na starcie 4,1 tys, zaś Drozdalski, wtedy na pół etatu - ponad 2 tys. A starszy inspektor zarabiał wówczas w urzędzie skromne 1.933 zł.
Wojewodowie przekazują coraz więcej spraw marszałkom. Spada ich rola, ale dwór wciąż ma się dobrze. Jak za dawnych czasów.